[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Blisko szczytu wzgórza, które rzekomo wiodło do obozu, zgasiłam
końcówkę świecy na wprost mnie i zaczęłam przepychać się przez
gęsto zieleń. Do tej pory pozostałam spokojna, ale kiedy bryza
175
Never Cry Werewolf
poruszyła trawą po mojej stronie dostałam prawie zawału serca.
- Wyluzuj, powiedziałam do siebie. - Możesz to zrobić.
Wolna ręką, naciągnęłam ciaśniej na siebie bluzę i szłam dalej,
skupiając się na szlaku przede mną. W końcu była przerwa w
drzewach i stanęłam na długim, szlaku, który prowadził w dół
wzgórza. Zwiatło księżyca oświetlało szlak, który wyglądał jakby
był ubrudzony bałaganem skał i prowadził w górę wzgórza.
- Widzisz, wiedziałam, że potrafisz to zrobisz, mój mózg
radował się. Jesteś już prawie na miejscu.
Czując się trochę bardziej pewnie, skierowałam się wprost na szlak.
Grrrrrrr-rrrr! Zabrzmiało niskie warczenie, poprzedzone, czymś w
rodzaju dzwięku skrzeczenia.
Wszystkie włoski na moim ciele stanęły dęba. Oh, cholera. Austin
przyszedł po mnie.
Obróciłam się powoli, prawie bojąc się spojrzeć. Krzaki za mną
zakołysały się nieznacznie.
Ale nie na tyle, bym pomyślała, że jest za nimi coś. Wypuściłam
powietrze i obróciłam się, robiąc krok.
Ah-oooooooohh!
Moje włosy znowu stanęły.
- Austin?
Zamarłam, słuchając jak echo wycia zamiera w oddali. Potem
niechętnie spojrzałam przez ramię. Krzaki znów się zakołysały, a
potem przestały.
Poczułam powiew wiatru na policzku. Tylko powiew. Naciągnęłam
kaptur czerwonej bluzy na głowę. Potem powiedziałam sobie,
żebym wyluzowała i zaczęłam iść w dół szlakiem.
Prawdopodobnie jakieś pół godziny pózniej, osiągając szczyt
wzgórza, oczekiwałam zobaczyć magiczną bramę do obozu. Tak jak
opisał Austin, że powinna być tam. Zamiast tego znalazłam kolejny
176
Heather Davis
głupi wąwóz.
Ledwie mogłam rozpoznać, z moimi mizernymi świeczkami i
strumieniem księżyca, że pode mną był wąwóz przecinający
głupawy las, uzupełniony kolejną rzeczką tętniącą szczęściem.
Zaczęłam iść w dół, krok od wąwozu, trzymając się skał i dużych
skał. Uszłam może ze dwadzieścia stóp, kiedy usłyszałam.
Grrrrrr-rrrr!
Moje włosy zjeżyły się, oczywiście, jakby cierpła mi skóra. A moje
stopy ześlizgnęły się lekko na tym, sypkim, brudnym brzegu.
Spadłam parę stóp niżej.
Wrzask rozpruł ciemność. Wspinałam się wzdłuż brzegu, wiedząc,
że nie było czasu na wciągniecie się w górę na występ, na którym
stałam moment wcześniej.
Przyczepiająca się winorośl rozcięła moje nogi w drodze w dół,
przeklinałam krótkie szorty, które założyłam. W końcu,
wylądowałam na ziemi, a moje nogi chlupnęły w rzeczce.
Dzwięk zabrzmiał znowu, przyprawiając mnie o gęsią skórkę.
Wilkołaki naprawdę nie były tylko wilkami, pomyślałam, patrząc na
występ w skale. Były nowym rodzajem przerażających bestii.
Bardzo przerażająco - brzmiących bestii.
Skały były śliskie i trudne do zobaczenia, odkąd moja świeczka
się już nie paliła, a światło księżyca ledwie dosięgało występu w
skale. Moje buty Nike były przemoczone, kiedy dostałam się na
drugi brzeg.
Patrząc do tyłu przez ramię, nie widziałam, by coś się zbliżało, ale
słyszałam znowu warczenie, jakby kojoty warczały czy coś.
Zadrżałam, przekopując się przez trawę i niskie krzaki dopóki nie
przeszłam na przeciwny brzeg wąwozu.
Było tak, jakby kroki dochodziły po drugiej stronie, sięgnęłam
wolną ręką po najbliżej wystawiony korzeń i wciągnęłam się w
górę. Wkopałam się nogami w brud, próbując zdobyć trochę
177
Never Cry Werewolf
podpory, ale tylko spowodowałam utratę ziemi i kamieni spod nóg.
Grrrrrrr-rrrr!
Cholera jasna. Brzmiało, jakby dochodziło dokładnie za mną.
Grzebałam w brudzie moją wolną ręką dopóki, nie miałam dobrego
chwytu i nie wciągnęłam ciała parę stóp wyżej.
Potem moje stopy w końcu znalazły dobre miejsce.
Kiedy wciągnęłam się znowu, była daje na nasypie, jakoś w połowie
drogi.
Grrrrrrr-rrrr!
Spojrzałam przez ramię i zobaczyłam coś ciemnego grasującego w
krzakach, jakby tropiło mnie. I nagle pomyślałam o tym, co musiało
wyglądać jak ja w czerwonej bluzie, śledzona przez Wielkiego
ZÅ‚ego Wilka. Milusio.
- Wiedziałam! Całkowicie wiedziałam!
Nie mogłam nic poradzić na to, że krzyczałam, bo mnie to
wkurzyło, że miałam zostać żarciem wilkołaka. - Nawaliłeś!
To coś w krzakach zatrzymało się.
Zatopiłam moje ręce znowu w brudzie i wciągnęłam się w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl