[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Skoro tak bardzo mnÄ… gardzisz, to dlaczego siÄ™ upierasz przy moim powrocie?
- Dla Toma. On cię potrzebuje. Ja nie - odparł otwarcie Lucas. Zabolały ją te sło-
wa. - No dobrze, ustalmy resztę rzeczy. Robi się pózno. Polecimy do Nicei w pierwszym
tygodniu wakacji. Tom ma paszport?
- Tak - odparła, starając się, aby jej głos pozbawiony był wszelkich uczuć.
Lucas uniósł brew.
- Na jakie nazwisko?
- Antonetti. Nie miałam ochoty tłumaczyć, skąd inne nazwisko.
- W takim razie zarezerwuję bilety. - Wstał z krzesła. - Pójdę już. Przez większą
część dnia będę jutro zajęty, ale zjawię się, nim Tom wróci ze szkoły.
R
L
T
- Zjesz z nami obiad? Tom będzie tego oczekiwał - rzekła, także wstając i kierując
siÄ™ w stronÄ™ drzwi.
- Nie mogę się doczekać. Zdążyłem już zapomnieć, jak dobrze gotujesz, cara -
pochwalił ją i Sofie musiała przyznać, że ją tym zaskoczył.
I dlatego właśnie odwróciła się w jego stronę, zamiast patrzeć pod nogi.
- Sądziłam, że jedzenie stanie ci w gardle - rzuciła cierpko, jednak Lucas nie zdążył
nic odpowiedzieć, ponieważ w tej właśnie chwili niechcący nadepnęła na porzucone
przez Toma rolki i noga pojechała jej do przodu.
Krzyknęła i zaczęła się przewracać, na próżno machając rękami. Niepotrzebnie się
jednak bała, gdyż upadkowi zapobiegły silne ramiona, które natychmiast się wokół niej
zamknęły. Zorientowała się, że Lucas przyciska ją do siebie.
Zmysły Sofie natychmiast zareagowały na tę bliskość, ciepło i męski zapach. Sły-
szała bicie serca, równie szybkie jak jej. Lucas wpatrywał się w nią płonącymi oczami,
po czym mruknął coś niezrozumiałego i pochylił głowę, aby ją pocałować.
Pocałunek był gorący i wygłodniały, i tak namiętny, że nie pozostawiał miejsca na
myślenie, a jedynie czucie. A kiedy oderwał usta od jej warg, Sofie ciężko dyszała, pra-
gnąc więcej, znacznie więcej. Spojrzał na jej opuchnięte usta i zarumienione policzki,
jakby się dziwił, że ją widzi. Ułamek sekundy pózniej odsunął się.
- To w ogóle nie powinno mieć miejsca - oświadczył zdecydowanie. - I już się nie
powtórzy, nie próbuj więc na mnie tych swoich sztuczek, cara. Mówiłem poważnie: nie
jestem już tobą zainteresowany. - Po tych słowach ruszył w stronę drzwi. - Do jutra -
dodał, po czym wyszedł.
Zdeprymowana Sofie wpatrywała się w drzwi, delikatnie dotykając palcami na-
brzmiałych od pocałunku ust. Jak na mężczyznę, który dwukrotnie podkreślił swój brak
zainteresowania, to był naprawdę namiętny pocałunek! Nie zamierzała dopatrywać się w
tym żadnych głębszych uczuć, ale stwierdzenie Lucasa, że nic do niej nie czuje, było
kłamstwem. Zbyt mocno protestował.
Skoro nadal jej pragnął, to może istniała jeszcze szansa na ponownie wzniecenie
ognia namiętności? Przygryzła wargę i serce jej podskoczyło na myśl o tym, że ona i
Lucas mogliby znowu być kochankami. Nie mogła mieć nadziei na miłość, bo jego serce
R
L
T
stwardniało pod wpływem jej czynów, ale być może mogła go znowu mieć w swoich
ramionach. Delektować się jego smakiem, zapachem i dotykiem.
Ogarnęło ją ogromne znużenie. Lucas był dla niej wszystkim i tak naprawdę nie
miało znaczenia, czy mu ufa, czy nie. Musiała zrobić to, co chciał, aby jej nie odebrał
ukochanego Toma. Znalazła się w pułapce, ale istniał cień nadziei, że może nie okaże się
to takie straszne, jak się obawiała. Namiętność bez miłości to kiepski substytut, ale w
chwili obecnej to jedyne, na co mogła mieć nadzieję.
R
L
T
ROZDZIAA SIÓDMY
Na południe Francji udali się pod koniec lipca. Lucas tydzień spędził na północy,
odwiedzając Toma każdego dnia i budując z nim coraz silniejszą więz. W stosunku do
Sofie zachowywał się grzecznie, lecz z dystansem. Kiedy musiał wrócić do Londynu, co
wieczór dzwonił do syna i gawędzili długo o różnych sprawach. Jego rozmowy z Sofie
pozostawały krótkie i rzeczowe.
Zarezerwował im miejsca w pierwszej klasie, co stanowiło nowość dla Sofie, a tym
bardziej dla Toma, który jeszcze nigdy nie leciał samolotem. Zajął miejsce przy oknie,
aby wyglądać na rozpościerający się poniżej świat. Niestety, krótko po lunchu zmęczenie
wzięło górę i chłopiec zasnął.
- Twoja babcia wie, że dzisiaj przylatujemy? - zapytała Sofie.
- Oczywiście. Nie możemy się jej przecież zwalić na głowę bez zapowiedzi - od-
parł Lucas.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]