[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wieczorem!
R
L
T
Tak też sobie pomyślałem powiedział Watkins.
Ale nie możesz dokładać zbyt wiele, żeby się jego lordowska mość nie zo-
rientował. Dziesięć, a może nawet dwadzieścia funtów nie powinno wzbudzić
jego podejrzeń.
Zobaczę, co się da zrobić rzekł. A panience radzę, żeby się pani nie
pokazywała dziś wieczorem na przedstawieniu.
Mam się ukrywać? zdziwiła się.
Słyszałem, że zjedzie się całe towarzystwo z okolicy wyjaśnił. Gdy
panienkę zobaczą, zaczną plotkować.
Chyba masz rację! Zupełnie o tym nie pomyślałam!
Lepiej niech się panienka ukryje radził. Gdyby ktoś ją rozpoznał,
mógłby donieść naszej pani, gdzie się panienka ukrywa.
Dziękuję ci za ostrzeżenie zawołała. Byłam głupia przypuszczając,
że tutaj nikt mnie nie rozpozna i nie zwróci na mnie uwagi.
Jest panienka zbyt ładna wyjaśnił Watkins.
Rozsiodłał konia, a Telma wróciła do domu. Idąc uświadomiła sobie, że Wat-
kins ma więcej rozsądku niż ona. Przecież to oczywiste, że ludzie, którzy przyjdą
do cyrku, będą się nią interesować. Gdyby się dowiedzieli, że mieszka w domu
hrabiego bez przyzwoitki, dopiero by zaczęli plotkować.
Jeśli macocha dowie się, gdzie przebywam, zabierze mnie do domu i zmusi
do małżeństwa z Ryszardem" pomyślała.
Przyszło jej do głowy, że aby uniknąć rozpoznania, może przebrać się w strój
klowna. Weszła do biblioteki i we wskazanym przez hrabiego miejscu znalazła
R
L
T
spis inwentarza. Biblioteka była ogromna i liczyła chyba z dziesięć tysięcy to-
mów. Pod stropem znajdowała się galeryjka umożliwiająca dostęp do górnych
półek, na którą można się było wspiąć po krętych schodkach. Przyszło jej na
myśl, że być może biblioteka zawiera pierwsze wydania znakomitych książek,
które obecnie mogły osiągnąć znaczne ceny. Jednak nie miała czasu, żeby je wy-
szukać. Poza tym doszła do wniosku, że antypatyczny kuzyn hrabiego już za-
pewne o tym pomyślał.
Spojrzała na spis inwentarza. Była to gruba księga oprawna w skórę, w której
uwzględniono punkt po punkcie wyposażenie każdego z pokojów, nie pomijając
zapewne nawet drobiazgów. Telma zaczęła kartkować księgę zastanawiając się,
jak zabrać się do poszukiwań. Nagle uświadomiła sobie, że spis kończy się na
pokojach pierwszego piętra. Doszła do przekonania, że na drugim piętrze znaj-
dują się zapewne pokoje dla służby. Potem przyszło jej na myśl, że w tak obszer-
nym domu muszą się również znajdować poddasza, na których zazwyczaj chowa
się niepotrzebne przedmioty. Właśnie tam istniała szansa znalezienia czegoś cen-
nego.
Biorąc ze sobą spis inwentarza poszła na górę głównymi schodami. Stamtąd
wąskie schody prowadziły na sam szczyt budynku. Na drugim piętrze, jak się te-
go spodziewała, mieściły się maleńkie pokoiki dla służby, których głównym
umeblowaniem było żelazne łóżko oraz komoda z szufladami. W wielu pokojach
były zacieki, a okna tak brudne, że przepuszczały niewiele światła. Szła od jed-
nego pokoju do drugiego, zdając sobie sprawę, że na pewno nie ma w nich nic
cennego.
Gdy doszła do końca korytarza, zobaczyła schody wiodące do bocznego
skrzydła. Skrzydło to było niższe od głównego budynku i jak się przekonała,
mieściło pokoje gościnne, elegancko umeblowane meblami francuskimi, mebla-
R
L
T
mi w stylu Chippendale, a także dębowymi meblami w stylu elżbietańskim. Rzut
oka wystarczył, by się przekonać, że wszystko to znajduje się w spisie.
Szła dalej z ogarniającym ją uczuciem zniechęcenia. Omyliła się, sądząc, że
znajdzie coś, co mogłoby wydobyć hrabiego z finansowych tarapatów. Na sa-
mym końcu zachodniego skrzydła odkryła jeszcze jedne schody. Zeszła na dół i
zauważyła, że znajduje się w dużo starszej części budynku. Ta część musiała sta-
nowić niegdyś rodową siedzibę, zanim na początku ubiegłego wieku dobudowa-
no część stanowiącą obecny główny gmach. Zciany w tej części były dużo grub-
sze, a od dawna nie używane pokoje były ciasne i miały niskie stropy. Zajrzała
do kilku z nich, a potem znalazła się w kaplicy.
Nie zdziwiło jej, po usłyszeniu opinii o kuzynie hrabiego, że kaplica od wielu
lat była nie używana. Zarówno ołtarz, jak i rzezbione ławki pokrywała gruba
warstwa kurzu, a witrażowe szyby były powybijane. Ptaki uwiły sobie gniazda
na kapitelach kolumn. Krzyż tak pociemniał, że nie mogła odgadnąć, czy był
pierwotnie srebrny czy złoty.
Telma przypatrywała się w skupieniu miejscu, które niegdyś było świątynią.
Czuła, że mimo zniszczeń zachowała się w nim atmosfera świętości. Podeszła do
ołtarza i uklękła. Dokoła panowała głucha cisza i Telma czuła, że jej modlitwa
dotrze przed oblicze Najwyższego.
Panie modliła się pozwól, żeby mi się udało pomóc hrabiemu odzy-
skać jego dawną dumę.
Przypomniała sobie nagle koleżankę z lat szkolnych, katoliczkę, która powie-
działa jej kiedyś, że patronem spraw beznadziejnych jest święty Tadeusz Juda.
Jeszcze w szkole Telma powtórzyła to jednej z koleżanek, którą czekał trudny
R
L
T
egzamin, i poradziła jej pomodlić się do niego. Koleżanka zrobiła to i zdała eg-
zamin celujÄ…co.
Telmie przyszło teraz na myśl, że kaplica była zapewne przed wiekami kon-
sekrowana przez katolickich duchownych, zanim przeszła w ręce protestantów.
Zaczęła się więc modlić do świętego Tadeusza ufając, że jej prośby zostaną wy-
słuchane.
Zwięty Tadeuszu Judo, pomóż mi, żebym znalazła coś, co nadawałoby się
na sprzedaż. Spraw, żeby wstąpił w hrabiego duch walki o własny byt i o prze-
trwanie zwierzÄ…t.
Była to bardzo żarliwa modlitwa. Myśl o sprzedaży czy zabiciu zwierząt wy-
dała jej się tak bolesna, że musiała znalezć jakiś sposób, żeby je ratować. Nagle
usłyszała świergot ptaków dobiegający z zewnątrz i przyszło jej do głowy, że jest
to znak, iż jej modlitwa została wysłuchana.
Podniosła się z klęczek i nagle ujrzała zasłonę, za którą musiały się znajdo-
wać drzwi do zakrystii. Odsunęła zasłonę i weszła do środka. Znalazła tam liczne
księgi z hymnami, ogromną Biblię spoczywającą na podstawce oraz stare księgi
z wpisami urodzin, zgonów i ślubów. Pokrywał je kurz, domyśliła się więc, że
dawno nikt ich nie otwierał.
Wychodząc z kaplicy czuła, jakby nowa nadzieja wstąpiła w jej serce. Za
drzwiami kaplicy było przejście prowadzące do nowej części budynku. Korytarz
ten tonął w ciemnościach i po obu jego stronach znajdowały się drzwi. Otworzy-
ła jedne z nich i przekonała się, że było to pomieszczenie, w którym służba prze-
chowywała kubełki i szczotki używane do sprzątania kaplicy. Otworzyła drzwi
po przeciwnej stronie i wydała okrzyk zdumienia. Znalazła w końcu to, czego
szukała.
R
L
T
[ Pobierz całość w formacie PDF ]