[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Niezależnie od temperatury żelaza Liam nie byłby w stanie napisać stu stron, nawet gdyby ktoś
przyłożył mu pistolet do głowy. Jego kreatywność skutecznie tłumiła perspektywa krociowych zy-
sków. A on bardzo potrzebował więcej pieniędzy. To co do tej pory zarobił, wydał na luksusowy dom
przy Marlborough Avenue, czarny sportowy samochód ze składanym dachem i nowoczesną operację
transplantacji włosów w dyskretnej klinice w Los Angeles. Liam podskakiwał na dzwonek telefonu, bo
się bał, że Perry znowu będzie poganiał go do pracy.
A w dodatku Betsy ostatnio traktowała go nieprzyjemnie.
Jego żona od kilku tygodni była niespokojna, nieszczęśliwa i poirytowana. Od wydania pierw-
szej książki pozostawała w upojeniu wywołanym dżinem i zakupami, ale teraz Liam podejrzewał, że
Betsy przeżywa jakiś kryzys.
Ich małżeństwo było otwarte, choć zwykle nie omawiali swoich romansów czy przelotnych
związków. Liam uwielbiał wyobrażać sobie żonę w ramionach innych. Czuł się mężczyzną mrocznym
i niebezpiecznym na myśl, że on i Betsy są dwojgiem złamanych dusz w zapalnej części świata. Albo
parą zboczeńców, jak nazwał ich jeden z sąsiadów.
Liam był pewien, że Betsy ma na koncie więcej podbojów niż on, dysponowała bowiem wol-
nym czasem, którego jemu brakowało, ale nie zależało mu na poznaniu rzeczywistej liczby jej ko-
chanków. Do obecnego rozwiązania dochodzili powoli, po wielu aluzjach Liama o urozmaiceniu
związku. Betsy swoich partnerów poznawała w hotelowych barach i domach towarowych, Liam nato-
miast podrywał kobiety na targach książek i w pubach przy bocznych uliczkach. Betsy tolerowała
R
L
T
skryte usposobienie Liama i jego liczne romanse ze względu na pieniądze, które zarabiał. Na początku
ich małżeństwa bardzo go pociągała swoją nieskrępowaną niczym szczerością i jowialnym poczuciem
humoru, ale teraz był nią trochę znudzony. To nie było małżeństwo jak z bajki. Liam zaczynał żało-
wać, że nie poślubił kobiety wyrafinowanej i spokojnej, takiej jak Lily Beaumont. Kobiety, która nie
przestałaby go intrygować i interesować. Która nie przynosiłaby mu wstydu na przyjęciach literackich.
Gdyby Lily była jego żoną, pewnie jej też nie byłby wierny; w tej kwestii nie istniała żadna gwarancja.
Ale z całą pewnością dokładałby większych starań, żeby się dobrze sprawować.
Tymczasem on i Betsy żyli oddzielnie w supernowoczesnym domu w południowym Belfaście,
ale Liam nie mógł się z nią rozwieść, ponieważ miała trzech braci adwokatów, najlepszych w zawo-
dzie. Poznał ją w sklepie obuwniczym, choć teraz już tam nie pracowała. Co miesiąc dawał jej sporą
sumę, z czego większość przepuszczała na kosztowne zabiegi upiększające i długie zakrapiane lunche
w różnych hotelach. Schodziła mu z drogi, kiedy usiłował pisać, i nigdy nie odmawiała, gdy składał jej
propozycje seksualne. Z tych też powodów nie starał się pozbyć Betsy i na jej miejsce znalezć kogoś z
większą klasą. Kilka razy w tygodniu odbywali namiętny stosunek: na ciężkim szklanym biurku w je-
go gabinecie, w kabinie, gdzie z kilku pryszniców lała się na nich gorąca woda. Nie bez znaczenia było
też to, że Betsy niewiele mówiła. Liam nie musiał znosić nudnych pogawędek przed snem ani rojeń o
usłanej różami wspólnej starości. Liamowi (i Pistoletowi Magee) taki układ bardziej odpowiadał.
Ale ostatnio Betsy straciła swoją zwykłą uległość. Wczoraj Liam podkradł się do niej, klepnął w
tyłek i zaproponował, żeby zrobili to na stojąco w garderobie. Betsy miała na sobie nową spódnicę z
błyszczącego materiału, co nagle i zaskakująco nawet dla niego bardzo go podnieciło. Tymczasem ona
odsunęła się i przez cały wieczór siedziała nadąsana. Odrzuciła jego zaloty po raz pierwszy w ciągu
dziesięciu lat ich małżeństwa. Dla obojga ten incydent był niejakim wstrząsem.
Mam inne sprawy na głowie poinformowała go, kiedy przed pójściem spać myli zęby
przy blizniaczych umywalkach w głównej łazience. Wiesz, ty sobie myślisz, że jestem na każde
twoje zawołanie. A ja nie mam zamiaru zniżać się do seksu w szafie pełnej worków z pralni. Rozum ci
odebrało czy co?
Przepraszam powiedział Liam nieszczerze. Nie wiem, co mnie opętało.
Przeprosiny Liama nie zrobiły na Betsy wrażenia. Spojrzała na jego odbicie w lustrze nad
umywalkami. Ten odcień wygląda bardzo nienaturalnie, pomyślała ze smutkiem.
No, nieważne mruknęła. Zastanowiłeś się nad moją propozycją?
Nie odparł Liam. Ale zastanawiał się, i to długo.
Betsy chciała sprzedać ich cudowny dom położony niedaleko Malone Road w Belfaście i prze-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]