[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Powiedziałem, że będzie mógł zobaczyć się z prawnikiem, nie z tobą -
odparł bezbarwnym głosem.
- Daj spokój, Bob. Przecież możesz wyrazić zgodę. Już go masz. Pod
kluczem. Nie ucieknie ci. Nie możesz pozwolić mi na kilka minut
rozmowy?
Stojący opodal policjanci przysłuchiwali się rozmowie. I być może to
właśnie ich obecność sprawiła, że Bob powiedział w końcu:
- Dobrze. Ale tylko na dziesięć minut. Teraz Alice cię zrewiduje, a za
drzwiami przez cały czas będzie stał strażnik.
- Świetnie - powiedziała Lara.
Zaprowadził ją do małego pokoiku na zapleczu. Tam policjantka
obszukała ją dokładnie i zabrała torebkę. Potem poszli wąskim, ponurym
korytarzem. Na jego końcu znajdował się inny niewielki pokój. Stał w nim
prosty drewniany stół i plastikowe krzesła. Przy drzwiach z okratowanym
okienkiem stanął umundurowany policjant.
69
- Dziesięć minut - powtórzył Bob, celując w Larę palcem i wyszedł
drugimi drzwiami. Krótko potem w tych samych drzwiach stanął Cal,
eskortowany przez policjanta. Ręce wciąż skute miał kajdankami.
- Siadaj tutaj, Churchill - powiedział policjant. - Będę obserwował was
przez okienko. Zjawię się tu, jeśli tylko ruszysz się z miejsca - dodał i
wyszedł.
- Zaraz przyjedzie Norman Oakland - powiedziała Lara, kładąc rękę na
jego dłoni. - Wszystko będzie dobrze.
Odsunął rękę.
- Nie odtrącaj mnie, Cal. Będziemy walczyć. Razem. I zwyciężymy.
Wiem, że nie zrobiłeś nic złego. Nie mógłbyś rozmyślnie nikogo
skrzywdzić. Mogę zastawić ranczo, które ciągle jeszcze jest coś warte.
Zatrudnimy najlepszego adwokata. ?.. - paplała pospiesznie. Żeby tylko nie
widzieć wyrazu rezygnacji na jego twarzy.
- Laro, wszystko już jest skończone - przerwał, biorąc ją za rękę. - To
były cudowne chwile, ale nie zamierzam wciągać cię w moje kłopoty.
Nigdy cię nie okłamałem, Przyszedłem tu tylko po to żeby zobaczyć cię po
raz ostatni i powiedzieć; żegnaj.
- Żegnaj? - wyszeptała.
- Tak. Musisz zapomnieć o tym wszystkim. O mnie. Nie mogę pozwolić,
żebyś spłacała moje długi wobec życia, czepiała się złudnej nadziei, która
sprawi, że kiedy rzeczywistość zwali się na ciebie, znienawidzisz mnie.
Jestem oskarżony o morderstwo. Niedługo będę skazanym zbrodniarzem.
To już koniec. Musisz to zrozumieć.
- Czy nic kochasz mnie już ani trochę?
Po raz pierwszy jego zimne spojrzenie, złagodniało.
- To nie ma nic do rzeczy - powiedział, nie patrząc na nią.
- To jedyna rzecz, która ma znaczenie! - krzyknęła. Cal zamknął oczy.
- Nie chciałem widzieć się z tobą, bo wiedziałem, iż to będzie tak właśnie
wyglądało, że nie będziesz chciała... - Nerwowo zacisnął dłonie.
- Czego nie będę chciała?
- Zostawić mnie -powiedział cicho.
- Oczywiście, że nie chcę cię zostawić! Jakimże musiałabym być
człowiekiem,, gdybym miała zostawić cię wtedy, kiedy tylko sprawy
zaczęły układać się gorzej?!
- Sprawy nie układają się gorzej, Laro. Wszystko jest skończone. Ja
jestem skończony. Dla mnie nie ma już przyszłości. Zamiast pogodzić się z
oskarżeniami i stanąć przed sądem w sprawie, w której nie mogłem wygrać,
70
popełniłem głupstwo. Uciekłem. Nasz wymiar sprawiedliwości takich nie
lubi. A ja nie zamierzam pozwolić ci rujnować swego życia.
- Ale, Gal, musi istnieć jakiś sposób, żeby ci pomóc. Opowiedz mi o
wszystkim. Podpowiedz, co mogę dla ciebie zrobić.
- Nie. - Mocno zacisnął usta.
Wobec tak nieprzejednanej postawy, Lara zmieniła taktykę.
- To co, twoim zdaniem, mam zrobić z całym moim życiem? - spytała.
- Znajdź sobie kogoś innego - odparł.
- Rozumiem. Kogoś takiego jak Bob Trask. Statecznego, solidnego
obywatela, tak? Powiedziałeś kiedyś, że nie umiałbyś znieść myśli, że on
mnie dotyka. Co się zmieniło? Teraz już możesz? Potrafisz wyobrazić sobie
innego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]