[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gokolwiek. Był zbyt niepewny siebie, by ryzykować miłość. Aż do chwili, gdy spotkał
Courtney. I Colina. A teraz ich zdanie liczyło się bardziej niż cokolwiek innego w świe-
cie.
72
Miał wrażenie, że mówi nie swoim głosem.
 Chyba będzie lepiej, jak wyjdę na zewnątrz i rozejrzę się. Jeśli uda mi się rzu-
cić na niego okiem, zobaczyć jak wygląda, zapisać numer rejestracyjny tej furgonet-
ki... to przynajmniej dowiemy się czegoś o naszym wrogu. Nie będzie już taką zagadką
 i z pewnością wyda się mniej przerażający.
 A jeśli naprawdę ma złe zamiary  dodał Colin  to będziemy dysponować opi-
sem, który można podać policji.
Doyle skinął w milczeniu głową, po czym podszedł do szafy i wyjął zmięte, brudne
rzeczy, które miał na sobie poprzedniego dnia. Ubrał się.
Parę minut pózniej, stojąc już przy drzwiach, spojrzał na Colina.
 Dasz sobie radÄ™?
Chłopiec skinął głową i otulił się kocem.
 Zatrzasnę za sobą drzwi, kiedy będę wychodził  i nie wezmę ze sobą klucza. Nie
otwieraj nikomu oprócz mnie. I najpierw upewnij się, że poznajesz mój głos.
 OK.
 Niedługo wracam.
Colin znów skinął głową. Po chwili, choć przepełniał go lęk o siebie i Alexa, zdobył
siÄ™ na wisielczy humor.
 Lepiej uważaj. Artyście naprawdę nie przystoi umierać w takim tanim, ponurym
miejscu jak to.
Doyle uśmiechnął się smętnie.
 Nie ma mowy.  Następnie wyszedł na zewnątrz, upewniając się, że drzwi zatrza-
snęły się za nim.
Wcześniej tego samego wieczoru, w odległości tysiąca pięciuset mil na wschód, de-
tektyw Ernie Hoval otworzył drzwi wejściowe drewnianego domu z trzema sypialnia-
mi, wartego trzydzieści tysięcy dolarów, znajdującego się w miłym osiedlu dla klasy
średniej, pomiędzy Cambridge i Cadiz, w stanie Ohio, przy trasie dwadzieścia dwa,
i wszedł do hallu, który był cały zbryzgany krwią. Zciany po obu stronach znaczyły dłu-
gie, czerwone smugi, pozostawione przez zsuwające się po tynku czyjeś pełne rozpa-
czy dłonie. Duże krople krwi splamiły beżowy dywan i wyściełaną żółtym brokatem ka-
napÄ™ tête-à-tête, stojÄ…cÄ… przy schowku na pÅ‚aszcze.
Hoval zamknął drzwi i wszedł do living-roomu, gdzie częściowo na sofie, a częściowo
na podłodze leżała martwa kobieta. Miała dobrze ponad czterdzieści lat i była bardzo
przystojna, jeśli nie piękna, wysoka i ciemnowłosa. Otrzymała postrzał w brzuch.
Reporterzy i policyjni fotografowie otaczali jÄ… niczym wilki. Czterej technicy, mil-
czący jak głuchoniemy kwartet, chodzili po ogromnym pokoju na czworakach, mierząc
i zaznaczając wzorzyste plamy krwi, która zdawała się być wszędzie.
73
Wszyscy czterej najwyrazniej walczyli z wymiotami.
 Chryste  powiedział Hoval.
Przeszedł przez living-room i dotarł wąskim korytarzem do pierwszej łazienki, gdzie
u stóp skrwawionej sza4ài leżaÅ‚o rozciÄ…gniÄ™te ciaÅ‚o nadzwyczaj Å‚adnej nastolatki. Nie
miała na sobie nic oprócz skąpych niebieskich majteczek i została zabita jednym strza-
łem w tył głowy. Aazienka była bardziej zakrwawiona niż foyer i living room razem
wzięte.
W najmniejszej sypialni, w łóżku, na plecach, leżał przystojny, długowłosy bro-
daty dwudziestolatek, przykryty aż po szyję, z dłońmi spoczywającymi na piersiach.
Pastelowy koc był przesiąknięty krwią i podziurawiony na środku przez odłamki poci-
sków ze strzelby. Plakat z Rolling Stonesami, przyczepiony nad łóżkiem do ściany, prze-
cinały czerwone strugi, a jego mokre krawędzie zwijały się.
 Sądziłem, że zajmuje się pan tylko sprawą Pulhama.
Hoval odwrócił się, żeby zobaczyć kto to powiedział, i ujrzał niewzruszenie wygląda-
jącego technika, który zdejmował odciski palców z radiowozu Richa Pulhama.
 Usłyszałem komunikat o tym morderstwie i pomyślałem, że może mieć jakiś
zwiÄ…zek z tamtÄ… sprawÄ…. Jest trochÄ™ podobne.
 To sprawa rodzinna  powiedział technik.
 Mają już podejrzanego?
 Mają już zeznanie  odparł technik, zerkając bez zainteresowania na martwego
chłopca.
 Czyje?
 Męża i ojca.
 Wymordował własną rodzinę?  Hoval nie po raz pierwszy stykał się z czymś
takim, ale nigdy nie przestało go to szokować. Jego żona i dzieci znaczyły dla niego tak
wiele, były tak nieodłączną częścią życia Hovala, że nigdy nie potrafił zrozumieć, jak
człowiek może doprowadzić się do takiego stanu, by zamordować swych najbliższych.
 Czekał na policjantów  powiedział technik.  Był tym, który zadzwonił. To on
ich wezwał.
Hovalowi zrobiło się niedobrze.
 CoÅ› nowego w sprawie Pulhama?
Hoval oparł się o ścianę, ale przypomniał sobie o krwi, więc odsunął się i sprawdził,
czy na ubraniu nie ma plam. Ale ściana w tym miejscu była czysta. Znów się oparł, czu-
jąc niepokój i dreszcz pełznący po plecach.
 Chyba coś mamy  powiedział.  Cała sprawa zaczęła się przypuszczalnie
w restauracji Breena, niedaleko rozjazdu.  Streścił to, czego dowiedzieli się od Janet
Kinder, kelnerki, która podała lunch nieznajomemu dziwakowi w poniedziałek po po-
łudniu.  Jeśli Pulham pojechał za tym mężczyzną  a wszystko coraz bardziej na to
wskazuje  to nasz morderca jedzie wynajętą furgonetką do Kalifornii.
74
 Trochę za mało informacji, żeby wysłać komunikat, co?
Hoval skinął głową.
 Po międzystanówce siedemdziesiąt jeżdżą tysiące bagażówek. Miną tygodnie,
zanim sprawdzi się wszystkie, ustali personalia kierowców i wyłapie drania, który to
zrobił.
 Kelnerka go opisała?  spytał technik.
 Tak. Ma fioła na punkcie mężczyzn, więc wszystko dokładnie pamięta.
 Przytoczył opis, który podała im dziewczyna.
 Nie wygląda mi na lewicowego rewolucjonistę  stwierdził technik  bardziej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl