[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zmarszczyła brwi, śledząc spojrzeniem jego nerwowe kroki. -
RS
23
Oczywiście, mogę to zadanie w tym celu wykorzystać, a
wynagrodzenie, jakie zaoferowała mi pańska matka, jest wspaniale, ale
zajęłam się tą sprawą, bo Victoria wierzy, że mam odpowiednie
kwalifikacje i ja sama wiem, że je mam. Jeżeli tak bardzo chce się pan
mnie pozbyć, to proszę mi pomóc. Ktoś przysyła panu niepokojące
listy, panie Harper. Ten ktoś może być tak niebezpieczny jak Bambi,
ale nie mamy takiej pewności. Jedyna inteligentna rzecz, jaką możemy
zrobić, to dowiedzieć się, kim jest ten nasz korespondencyjny
przyjaciel. Im szybciej go lub ją przyłapiemy, tym szybciej zejdę panu z
oczu. W porzÄ…dku?
 To nie będzie w porządku" - pomyślał Matt Nie chciał, żeby zeszła
mu z oczu. Wystarczy, że z listy płac A tym samym z listy zakazanych
kobiet. Poza tym, jeżeli grozby były realne, to nie chciał chować się za
jej obcisłą spódniczkę.
Na chwilę postanowił zamaskować determinację uprzejmością.
- Hej, nie zamierzałem krytykować pani umiejętności, panno
Brentwood! - rzekł z wymuszonym uśmiechem. - Jestem pewien, że ma
pani odpowiednie kwalifikacje. Ma pani rację. Najmądrzej będzie, jeśli
zacznę z panią współpracować w celu odkrycia tego  ktosia". Zatem
proszę mi powiedzieć, co mam robić.
Annie popatrzyła na niego ostrożnie, nie ufając tej nagłej
przemianie. Ale usiadła i oddała mu uśmiech.
- Dziękuję, panie Harper. Na razie potrzebuję trochę czasu, by
przejrzeć te listy. Może pózniej będziemy mogli coś przedsięwziąć.
- Jestem pewien, że tak - odparł i nie mógł powstrzymać mrugnięcia
do Annie, wychodząc z jej biura. - Wiem, że tak.
Annie patrzyła za nim przez kilka chwil, podejrzewając, że była do
deklaracja wojny.
Zajęła się ponownie listami. Starając się skoncentrować, przejrzała
koperty. Wszystkie miały standardowe rozmiary, zostały wysłane w
Houston i nie było na nich, oczywiście, adresu nadawcy.  %7ładnego
punktu zaczepienia" - pomyślała. Zaczęła uważnie badać listy.
Napisano je na tej samej maszynie. Musiała być zużyta, bo miała
kilka charakterystycznych słabiej odbijających się znaków i nierówne
linie: widocznie wałek nie trzymał papieru odpowiednio ciasno.
Sprawdziła daty i przeczytała listy w porządku chronologicznym.
RS
24
Kiedy skończyła ostatni, poczuła się całkowicie zdumiona. Będziesz
musiał odpowiedzieć na lalka pytań -przeczytała w jednej informacji. -
Zacznij się modlić, Harper. Annie nie rozumiała, dlaczego Matt wątpił,
że zbliża się kryzys. .Jeżeli śmieje się z takich pogróżek" - pomyślała -
będzie to najgorszy rodzaj klienta wynajmującego ochronę".
Po przeczytaniu raz jeszcze każdego listu słowo po słowie, Annie
nadal nie miała żadnych solidnych wskazówek. Nie dziwiło jej to.
Zadanie nie było łatwe.
Rozległo się kolejne pukanie do drzwi. Podniosła wzrok i ku
własnemu zaskoczeniu zdała sobie sprawę z tego, że pracuje
nieprzerwanie od godziny.
W drzwiach stała atrakcyjna, jasnowłosa sekretarka Matu.
- Przepraszam, że przeszkadzam, panno Brentwood -powiedziała
Josette Nicholson miodowym tonem kobiety z południa.
Annie uśmiechnęła się. Z zazdrością pomyślała, że potomkowie
konfederacji Stanów Zjednoczonych mogą mówić wszystko,
poczynając od rzeczy banalnych, a kończąc na skandalicznych, i brzmi
to słodko, i zabawnie ze względu na tę ich rozkoszną śpiewną wymowę.
- Nie ma sprawy - powiedziała, obrzucając młodą kobietę szybkim
spojrzeniem, które nie ominęło braku obrączki. - I proszę nazywać mnie
Annie.
Poznała już wcześniej Josette, ale nie zwróciła na nią uwagi Teraz
miała powody, żeby być bardziej spostrzegawczą.
Zdecydowała, że Josette nie ma więcej niż dwadzieścia lat. Jej oczy
miały kolor fiołków, była bezwzględnie piękna i niezamężna. Annie
zastanawiała się nad stosunkami pomiędzy szefem a sekretarką...
 Tylko ze względu na dobro dochodzenia - powiedziała sobie
pospiesznie. - Zupełnie mnie nie obchodzi - myślała dalej - czy Matt
Harper goni sekretarkę dookoła biurka, jeżeli nie ma to związku z tymi
anonimami".
Zdając sobie sprawę z tego, że obserwacja jest obustronna, Annie
uniosła podbródek.
- Co mogę dla ciebie zrobić? - zapytała tak uprzejmie, jak tylko
mogła.
Josette zamrugała, jak gdyby wyłaniając się z głębokiej zadumy.
- Matt prosi, żebyś przyszła do jego biura - powiedziała z
RS
25
uśmiechem i dodała, gdy Annie wstała, by podążyć za nią: - Ale
ostrzegam cię, że on i Victoria szaleją tam jak para rysiów nad oposem, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl