[ Pobierz całość w formacie PDF ]

taka rozpalona, jakbyś miała gorączkę.
- Proszę... - błagała, nie wiedząc sama, czy w ten spo-
sób sprzeciwia się temu, co się dzieje, czy prosi o jeszcze.
Wiedziała tylko, że musi coś zrobić, by powstrzymać Ethana,
zanim zupełnie straci głowę.
- Prosisz... a o co? - pytał, nie przestając pieścić jej
piersi.
- Proszę... - powtórzyła, nie wiedząc, czego tak napra-
wdę chce. Wydawało jej się, że zupełnie opuścił ją rozsądek
zastąpiony przez szaleńcze pragnienie bycia z tym męż-
czyznÄ….
Próbowała się uwolnić z więzów, które ją krępowały, i
dopiero w tym momencie zrozumiała, co się tu dzieje.
Strona 97 z 152
S
R
- Przestań, proszę - powiedziała tonem, który od biedy
można było uznać za stanowczy.
Ale Ethan nie reagował. Nie przerywał pieszczot, chcąc
doprowadzić ją do szaleństwa.
- Nie możesz zaprzeczyć, że jest coś między nami, Angel
- szeptał jej do ucha. - Coś bardzo silnego. Możesz winić za
to kometę, jeśli chcesz, ale ja wytłumaczyłbym to inaczej.
Angie zdawała sobie sprawę, że jej zaprzeczenie byłoby
kłamstwem. Więc nie odzywała się, patrząc Ethanowi w oczy
i starając się uspokoić oddech.
- Ale obiecuję ci - kontynuował - że więcej cię nie do-
tknę, dopóki mnie o to nie poprosisz. Nawet po naszym ślubie.
- Nie zamierzam za ciebie wychodzić - powiedziała An-
gie, choć jej słowa nie brzmiały zbyt przekonywająco. -I nie
będziesz już więcej mnie dotykał.
- Chyba że mnie poprosisz.
- Na pewno nie.
- Zobaczymy.
Schylił się i zaczął rozwiązywać więzy, które ją krępowa-
ły. Angie rozprostowała się, czując ból w nadgarstkach i ko-
stkach. Ethan natychmiast to zauważył.
- Przepraszam, chciałem tylko, żebyś wysłuchała mnie
w spokoju, a nie wpadłem na żaden inny pomysł.
- A może spróbowałbyś ze mną poważnie porozmawiać?
Ethan uniósł brwi.
- W porządku. Porozmawiajmy poważnie. Proszę bar-
dzo.
Siadł na krześle naprzeciwko Angie. Przez długą chwilę
milczał, wpatrując się w nią z uwagą. Rozpamiętywał to, co
działo się przed sekundą. Miał rozmarzony wyraz twarzy.
Angie zaczęła się bać, że Ethan nigdy nie zacznie mówić.
Chrząknęła, chcąc przywrócić go do rzeczywistości. Dojście
do siebie zajęło mu kilka minut.
Strona 98 z 152
S
R
- Postawmy to w ten sposób, Angel - powiedział po
chwili, próbując mówić rzeczowo. - Węszyłaś tam, gdzie nie
powinnaś była tego robić. W efekcie kilka osób jest przera-
żonych, że ujawnisz to, co wiesz.
Angie próbowała jakoś sobie poradzić z tak nagłą zmianą
tematu i nastroju, ale przed oczyma miała ciągle swoją re-
akcję na jego pieszczoty. Udało jej się jednak zapanować nad
sobą i zacząć myśleć po dziennikarsku.
- I mają rację, że się boją, bo ja naprawdę zamierzam
wyjawić wszystko, co wiem na temat ich działalności.
- Jeśli tak postąpisz - stwierdził Ethan - zrobią ci krzyw-
dÄ™.
Angie zdała sobie sprawę, że tym razem jej nie groził.
Nawet jej nie ostrzegał, lecz po prostu stwierdzał fakt. Je-
śli będzie kontynuować to, co zaczęła, ktoś się u niej zjawi i
na pewno nie będzie to miła wizyta. Tylko tyle. A, co dziwne,
wydawał się tym martwić w takim samym stopniu jak ona.
- W porządku - powiedziała niechętnie. - Więc się wy-
cofam.
- Jest już za pózno.
- Co masz na myśli, mówiąc, że jest już za pózno? - za-
pytała trochę przerażona.
- Jest za pózno, chociaż nie potrafisz tego zrozumieć. To
nie sÄ… sympatyczni ludzi. Nagminnie Å‚amiÄ… prawo, prowa-
dząc swoje interesy, a ty ich rozgniewałaś.
Wstał i nerwowo przeszedł się po kuchni.
- Przestraszyłaś ich, a oni tego nie lubią, Angel. A szcze-
gólnie wtedy, gdy chodzi o słabą kobietkę z małego miaste-
czka.
- Nie bardzo rozumiem, o co ci chodzi - powiedziała
Angie, przełykając ślinę.
- Chcą, abyś zniknęła. %7łebyś nie mogła im już więcej
przeszkadzać. Chyba rozumiesz, co mam na myśli?
Strona 99 z 152
S
R
Angie znowu przełknęła ślinę. Było gorzej, niż sądziła.
Jej brawura gdzieś się ulotniła. Chciałaby przekonać Ethana,
że jest zupełnie niegrozna dla tych ludzi, ale nie potrafiła
znalezć żadnego rozsądnego argumentu.
- A dlaczego tak ciÄ™ interesuje to, co siÄ™ ze mnÄ… stanie?
- zapytała. - Przecież sam mówiłeś, że jestem jak kij w mro-
wisku. Wygląda na to, że i ty nie miałbyś nic przeciwko temu,
gdybym zniknęła w tajemniczych okolicznościach.
Ethan delikatnie dotknął palcami jej policzka i pogła-
dził go.
- Martwię się, bo nie chcę, żeby ci się coś złego przy-
trafiło.
Angie zupełnie nie wiedziała, co na to odpowiedzieć,
więc milczała, przyglądając mu się z uwagą.
- Wygląda na to, że mogliby ci darować życie i wyba-
czyć, gdybyś była po ich stronie. Gdyby mogli cię kontrolo-
wać przez cały czas. - Zawahał się przez chwilę, a potem
poprawił się. - Gdybym ja mógł cię kontrolować przez cały
czas.
- Ale...
- Posłuchaj. Przecież tak naprawdę wcale nie musisz za
mnie wychodzić. Trzeba to tak zorganizować, aby oni my- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl