[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zmęczona i pełna trwogi po walce z Raisami, nie zwróciła uwagi na to miejsce. W dzień sprawiało
naprawdę duże wrażenie. Nad Bramą, czasami niewiele szerszą od zaprzęgu, górowały miliony ton
skał, miażdżąc wszelką perspektywę. Ziemia, która nigdy nie widziała słońca, pozbawiona była
wszelkiej roślinności.
Po chwili wstał z kolei Salim i podszedł do ogniska.
Trudno było się oprzeć zapachowi wywaru, który przygotowywał rano Edwin, jednak chłopak nie
rzucił się pospiesznie na śniadanie, jak miał to w zwyczaju. Minę miał strapioną.
- Co się stało, chłopcze? - zaniepokoił się Edwin.
Salim nie odpowiedział od razu.
Pocierał w zamyśleniu kolana, a kącik jego ust lekko drgał. Ellana spojrzała na niego zaskoczona, po
czym odwróciła się do Camille, która zrobiła zdumioną minę i usiadła koło przyjaciela.
Jak nigdy, Salim zdawał się jej nie dostrzegać. Ze zmarszczonym czołem wpatrywał się w swoje dłonie.
- Postąpiłeś słusznie - powiedział Edwin łagodnym i poważnym głosem.
Salim podniósł głowę.
- Uratowałeś Bjorna i nawet jeżeli trudno zaakceptować pierwszą przelaną przez siebie krew,
nie możesz pozwolić, żeby dręczyły cię wątpliwości. Zachowałeś się tak, jak należało, i jestem z ciebie
dumny.
Salim obrzucił Edwina przeciągłym, pełnym wdzięczności spojrzeniem i Camille zrozumiała.
Przypomniało jej się, jak Salim poprzedniego dnia wieczorem użył topora, żeby ocalić życie
przyjaciela. Zobaczyła ponownie ciężkie stalowe ostrze uderzające Raisa, który miał zamiar zabić
Bjorna. Salim zadziałał w sytuacji niecierpiącej zwłoki, po czym spędził noc, rozpamiętując to, co
uczynił. Słowa Edwina były dla niego wyzwoleniem.
- Zabijanie nigdy nie jest uczynkiem bez znaczenia -podjÄ…Å‚ fechtmistrz - i tylko potwory czerpiÄ…
% niego przyjemność. Należy unikać zadawania śmierci i nad wszystko szanować życie. Ale jest wojna,
a ty uratowałeś przyjaciela. Jestem pewny, że uporasz się ze wspomnieniem tego zdarzenia, nie
zapominając o nim, ale również nie dramatyzując.
Stopniowo na twarzy Salima pojawił się uśmiech.
- Dziękuję, Edwin - powiedział lakonicznie.
Ellana znowu zaczęła uważnie obserwować urwisko.
- Nie znoszę być śledzona! - prychnęła zirytowana. -Za kogo oni się mają? Nie jestem
zwierzęciem jarmarcznym!
- Faelsi, jak wiesz, często mają tendencję do patrzenia na ludzi z góry nawet jeżeli dla nich to
tylko zwykłe drwiny.Odznaczają się niezwykłą zwinnością - ciągnął dalej dla Salima  i siedzenie na
szczycie urwiska, które jest dla nas niedostępne, na pewno bardzo ich bawi. Bez wątpienia uważają
nas za niezdary i śmieją się z nas.
Camille, zdziwiona postawą Ellany, powiedziała, relatywizując:
- Nie będą już mogli nas śledzić, kiedy stąd odjedziemy. Wkrótce będziesz miała spokój.
- Przewidziałem wyjazd najwcześniej dziś po południu -oznajmił Edwin. - Potrzebujemy
odpoczynku, zwłaszcza ranni. Konie też muszą odzyskać siły.
Ellana zerwała się z miejsca.
- W takim razie idę powiedzieć im, co o nich myślę. Zanim ktokolwiek zdążył zareagować,
Ellana skoczyła na
skalną ścianę i w ciągu kilku sekund wspięła się na wysokość kilku metrów. Poruszała się w górę
systematycznie i pewnie. Opierała się na maleńkich występach, jakby były to stopnie wykute w skale,
i korzystała ze swej zdumiewającej giętkości, by dosięgnąć miejsc, w których jej stopy znajdowały
najlepsze oparcie.
-To top supergenialne! - zawołał Salim. - Muszę tego spróbować.
- Nie! - krzyknÄ…Å‚ Edwin.
Ale Salim był już poza zasięgiem. Pierwsze kilka metrów pokonał bardziej dzięki sile niż sprytowi,
sprawnością. Wspinał się już po fasadach budynków, ale nigdy po naturalnych urwiskach. Odczucia,
których doznawał, były nowe i upajające. Całe jego ciało brało udział w działaniach, każdy z mięśni
wpływał na zachowanie równowagi i postępy we wspinaczce. "
Salim osadził rękę w szczelinie i uniósł głowę. Ellana wspinała się o wiele prędzej od niego i dzieląca
ich odległość zwiększała się szybko.
Następnie chłopak spojrzał w dół i jego pewność siebie się rozproszyła. Wspiął się na wysokość około
piętnastu metrów, upadek na skały u podnóża klifu byłby śmiertelny.
Ta nagła świadomość była jak uderzenie pięścią w żołądek. Nogi Salima zadrżały.
Edwin wydał krótkie, ostre gwizdnięcie. Ellana przerwała wspinaczkę i spojrzała w ich kierunku. Na
widok Salima uczepionego ściany, zaklęła. Z niewiarygodną szybkością zeszła z części urwiska, którą
pokonała. Chwytała się występów przez ułamek sekundy, spadając czasem z więcej niż metra ku
znikomej podporze. Po chwili znalazła się obok Salima, który trzymał się resztkami sił. Jego nogi
drżały coraz mocnej, a ręce, mokre od potu, ześlizgiwały się ze skały. Chłopak przygotowywał się
psychicznie do upadku, kiedy Ellana złapała go za nadgarstek.
- Co ty tutaj robisz? - fuknęła.
W tym momencie Salima opuściły ostatnie siły.
Zrozpaczonym wzrokiem spojrzał na Ellanę i spadł w próżnię. Młoda kobieta zacisnęła palce na jego
nadgarstku, przygotowując się na szarpnięcie, które niechybnie miało nią wstrząsnąć. Kiedy nadeszło,
myślała, że ciężar Salima oderwie ją od ściany urwiska.
- Zaczep się gdzieś, do diabła! - krzyknęła.
Ale skała w tym miejscu była zupełnie gładka. Salim ześlizgiwał się, na próżno szukając oparcia. Jego
chaotyczne ruchy co chwilę niemal pozbawiały Ellanę niepewnej równowagi. Rzucał się tak przez kilka
sekund, zanim Ellana kazała mu przestać.
Młoda kobieta trzymała się tylko jedną ręką, a jej stopy spoczywały na maleńkim uskoku. Metr pod
Salimem przebiegała półka skalna o szerokości dziesięciu centymetrów.
Ellana wzięła głęboki oddech. %7łycie raz po raz stawia nas w trudnych sytuacjach, zmuszając do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl