[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Powinno coś tu być  rzekł.
Frankie podeszła do biurka. Pod łokciem Bassington ffrencha leżała kartka, kilka
linijek, najwidoczniej przed chwilą nagryzmolonych. Ich znaczenie było jasne.
Według mnie to najlepsze wyjście  napisał Bassington ffrench.  Zgubny nałóg
trzyma mnie w swojej mocy zbyt silnie, nie dam sobie z nim rady. ChcÄ™ jak najlepiej
dla Sylvii. Dla Sylvii i Tommy ego. Niech was Bóg błogosławi, najdrożsi.
Wybaczcie&
Frankie poczuła, że ściskają w gardle.
 Niczego nie wolno dotykać  powiedział Nicholson.  Będzie musiało się
odbyć dochodzenie. Trzeba szybko zadzwonić na policję.
Frankie posłusznie podeszła do drzwi. Zatrzymała się.
 W zamku nie ma klucza.
 Nie ma? Może u niego w kieszeni.
Uklęknął, zaczął ostrożnie szukać. W kieszeni zmarłego jakiś klucz.
Pasował do zamka. Oboje wyszli do holu. Doktor Nicholson poszedł prosto do
telefonu.
Frankie, pod którą drżały kolana, poczuła się nagle słabo.
Zniknięcie Moiry
W godzinę pózniej Frankie dzwoniła do Bobby ego.
 Czy to Hawkins? Halo, Bobby, słyszałeś, co się stało? Tak? Jak najszybciej
musimy się gdzieś spotkać. Najlepiej jutro wcześnie rano. Wyjdę na spacer przed
śniadaniem. Powiedzmy o ósmej, w tym samym miejscu co wczoraj.
Odłożyła słuchawkę, zanim Bobby zdołał wykrztusić swoje trzecie, pełne
szacunku,  tak jest, jaśnie panienko , przeznaczone dla ewentualnych niepowołanych
uszu.
Przybył na spotkanie pierwszy, ale nie musiał długo czekać. Frankie była blada i
niespokojna.
 Witaj, Bobby, czy to nie straszne? Całą noc nie mogłam zmrużyć oka.
 Nie znam szczegółów. Słyszałem tylko tyle, że Henry Bassington ffrench się
zastrzelił. Jak się to stało?
 Sylvia z nim rozmawiała, przekonywała do podjęcia kuracji, a on się zgodził.
Potem chyba opuściła go odwaga. Zamknął się w gabinecie na klucz, napisał parę
pożegnalnych słów i& zabił się. Bobby, to straszne. To jest& to jest smutne.
 Wiem  rzekł Bobby miękko. Oboje chwilę milczeli.
 Muszę dziś wyjechać, oczywiście  rzekła Frankie.
 Tak, na pewno. Jak ona siÄ™ czuje? To znaczy pani Bassington ffrench?
 Jest załamana, biedaczka. Nie widziałam jej od czasu& od chwili, kiedy
znalezliśmy ciało& To musiał być dla niej potworny wstrząs.
Bobby kiwnął głową.
 Przyprowadz samochód koło jedenastej  poprosiła.
Bobby nie odpowiadał. Frankie zwróciła się do niego zniecierpliwiona.
 Co się z tobą dzieje, Bobby? Wyglądasz, jakbyś dumał o niebieskich migdałach.
 Przepraszam. Tak właściwie&
 Co?
 No, zastanawiałem się& Mam nadzieję& , no, mam nadzieję, że to naprawdę&
 Co,  naprawdÄ™ ?
 Czy to całkiem pewne, że to naprawdę było samobójstwo?
 Aha! To masz na myśli.  Chwilę się zastanawiała.  Tak, to naprawdę było
samobójstwo.
 Czy jesteś tego pewna? Widzisz, Frankie, Moira mówiła, że Nicholsonowi w
realizacji jego planów stoją na zawadzie dwie osoby. Popatrz, jedną z nich ma już z
głowy.
Frankie znów zaczęła się namyślać, ale rezultat był ten zam.
 To nie mogło być nic innego  potwierdziła.  Byłam z Rogerem w ogrodzie,
kiedy usłyszeliśmy strzał. Pobiegliśmy prosto z tarasu przez salon do holu. Drzwi
gabinetu były zamknięte od wewnątrz. Przebiegliśmy naokoło domu do okna, także
było zamknięte, Roger musiał wybić szybę. Nicholson pojawił się na scenie dopiero w
tym momencie.
Bobby rozważał te informacje.
 Niby wszystko w porządku, ale skąd tak nagle pojawił się Nicholson?
 Zostawił tu swoją laskę i właśnie po nią wrócił.
Bobby myślał intensywnie.
 Posłuchaj, Frankie, załóżmy, że to jednak Nicholson naprawdę zastrzelił
Bassington ffrencha&
 Wymuszając na nim przedtem napisanie pożegnalnego listu?
 To najprostsza rzecz pod słońcem. Niedokładności w podrobionym charakterze
pisma można zwalić na karb wielkiego podniecenia&
 Tak, to prawda. No, jedz dalej z tÄ… twojÄ… hipotezÄ….
 Nicholson zabija Bassington ffrencha, zostawia fałszywy list, wycofuje się,
zamykając drzwi na klucz& żeby pojawić się za parę minut, jakby dopiero co
przybył&
Frankie z dezaprobatą pokręciła głową.
 To może byłby i dobry pomysł, ale w tej sytuacji jest do niczego. Po pierwsze,
klucz był w kieszeni Bassington ffrencha&
 Kto go tam znalazł?
 No, prawdę mówiąc, Nicholson.
 A widzisz. Cóż łatwiejszego, jak tylko udać, że się znalazło klucz&
 Pamiętaj, obserwowałam go. Jestem przekonana, że klucz rzeczywiście był w
kieszeni.
 To jest właśnie to, co potrafi byle magik w cyrku. Jesteś przekonana, że królik
rzeczywiście był w cylindrze. Jeżeli Nicholson jest przestępcą pierwszej klasy, taka
drobna manipulacja to dla niego fraszka.
 Może i masz rację, ale uczciwie mówiąc, Bobby, to po prostu niemożliwe.
Sylvia Bassington ffrench była w domu, kiedy rozległ się strzał. W momencie kiedy
go usłyszała, wybiegła do holu. Musiałaby zobaczyć Nicholsona, gdyby to on strzelał i
chciał wyjść drzwiami. Zresztą Sylvia mówiła, że Nicholson przyszedł podjazdem do
wejścia frontowego. Widziała go, kiedy my okrążaliśmy dom. Wyszła mu na
spotkanie i przyprowadziła do nas, pod okno gabinetu. Nie, Bobby, mówię to z bólem
serca, ale ten facet ma alibi.
 Z zasady podejrzewam szczególnie tych, którzy mają alibi  rzekł Bobby.
 Ja także. Ale nie mam pojęcia, jak można by je podważyć.
 Ja też nie. Słowo Sylvii Bassington ffrench zasługuje na wiarę.
 Tak, na pewno. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl