[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rzeczy się zdarzają. Zdaje się, że Loring nie może
się doczekać, kiedy zejdą się ponownie. Podobnie
jak Sally...
Musi stąd odejść, odebrać wiadomość i po-
zbierać myśli. Otwiera się przed nią nowa droga,
a nie zajedzie daleko, gdy wrzuci wsteczny bieg.
Włożyła telefon do kieszeni, podeszła do Lorin-
ga mężczyzny, którego kochała kiedyś nad życie
i uśmiechnęła się do niego przyjaznie, mając
świadomość, że takimi uśmiechami częstował ją co
jakiÅ› czas, zanim ze sobÄ… zerwali.
Bez trudu znalazła odpowiednie słowa i bez
namysłu wyrecytowała z identyczną jak jego in-
tonacjÄ…, z identycznym wyrazem twarzy a jedno
i drugie znała na pamięć:
Wesele na Karaibach 65
Przykro mi, Loring, ale jestem zmuszona
odwołać spotkanie. Wyłonił się pewien problem
w zwiÄ…zku z mojÄ… pracÄ….
ROZDZIAA SZÓSTY
Loring podążał za Emily w kierunku południo-
wo-zachodniego krańca wyspy, mrużąc oczy z po-
wodu oślepiającego popołudniowego słońca. Rano
żeglowali razem z Johnem i Sally, a po lunchu na
świeżym powietrzu powrócili do zabawy w po-
szukiwanie skarbu.
Emily miała własną teorię na temat drugiej
wskazówki: ,,czas . W zwrocie ,,czas leczy wszyst-
kie rany odnosił się według niej do zegara słonecz-
nego wyrzezbionego nad wejściem do przebieralni,
zaÅ› ,,leczy wszystkie rany do znajdujÄ…cej siÄ™
w budyneczku apteczki z medykamentami do
udzielenia pierwszej pomocy.
Zastanawiał się, czy Emily zdaje sobie sprawę,
że takie rozwiązanie jest możliwe tylko dla kogoś,
kto zna wyspÄ™ tak dobrze, jak ona. Najwyrazniej
John i Sally maczali w tym palce i dołożyli starań,
by Emily i on mogli mieć stuprocentową szansę na
zwycięstwo. Gdy wczesnym rankiem odbywała
Wesele na Karaibach 67
się generalna próba ślubu, dowiedzieli się, że żadna
z poszukujących skarbu par nie rozwiązała nawet
pierwszej zagadki, a kilka par w ogóle zrezyg-
nowało.
Potknął się lekko na nierównej ścieżce
z własnej winy, gdyż zamiast patrzeć pod
nogi, wpatrywał się w maszerującą przed nim
Emily, zdecydowanie najprzyjemniejszy aspekt
żmudnego poszukiwania skarbu. Byłoby jeszcze
lepiej, gdyby zamiast jasnobrązowych szortów
i żółtego topu miała na sobie stringi. Zaraz,
zaraz... Nie powinna mieć stringów... nic nie
powinna mieć na sobie.
Nadzieje na odniesienie sukcesu w tym tygo-
dniu rosły, mimo że wczoraj wieczorem powiało
grozą, kiedy zadzwonił telefon z firmy Borwyn
and Company, zapewne z propozycjÄ… pracy dla
Emily. Zadzwonił akurat wtedy, gdy był gotów
uraczyć ją rumem i zmiękczyć wspomnieniami
cudownych chwil, jakie razem przeżyli. Tymcza-
sem ta ewentualna propozycja pracy, która mogła
się okazać najkoszmarniejszą senną zmorą, zmobi-
lizowała go do jeszcze większego wysiłku. Po
odebraniu wiadomości Emily weszła do baru
z twarzą zastygłą w coś, co pewnie miało oznaczać
triumfalny uśmiech, a co bardziej wyglądało na
przerażenie. I dotychczas nie odpowiedziała na ten
telefon. I rozluzniała się coraz bardziej. Nawet
przywołała parę miłych wspólnych wspomnień
z okresu, kiedy wkrótce po zaręczynach pożeg-
lowali na Long Island Sound. Wzrok jej złagodniał,
68 Isabel Sharpe
uśmiechała się ciepło i nie pilnowała się aż tak
bardzo jak na poczÄ…tku dnia.
To zrobiło swoje. Jeszcze mocniej utwierdziło
go w postanowieniu powstrzymania jej przed
podjęciem pracy u Borwyna.
Jeżeli rzeczywiście tak bardzo się zmieniła, że
robienie kariery w wyjaławiającym, bezwzględ-
nym i uniemożliwiającym prywatne życie przed-
siębiorstwie okaże się wszystkim, na czym jej
zależy, to nie będzie jej od tego odwodzić i nie
stanie jej na drodze do szczęścia. Ale jeśli wezmie
tę pracę tylko dlatego, żeby komuś coś udowodnić,
choćby samej sobie, skończy się to dla niej fatalnie.
Udusi się w tym środowisku, a jej wrażliwość
i naturalna spontaniczność zostaną wtłoczone
w sztywne ramy, pozbawiajÄ…ce ludzi ich praw-
dziwej osobowości.
Widział ją pracującą z nastolatkami, którym
pomagała, nastolatkami, które były w ciąży, często
porzuconymi przez ojca ich dzieci i przez własne
rodziny. Niektóre były na etapie takiego buntu, że
nie przyjmowały do wiadomości tego, co się dzieje
z ich rosnącym, młodym ciałem.
Z tymi dzieciakami Emily mogła być sobą.
Osobą delikatną i pełną szacunku dla innych,
a jednocześnie na tyle silną, że dziewczyny mogły
na niej polegać, ale też stanowczą, gdy zbłądziły
i trzeba je było niezwłocznie przywołać do porząd-
ku. Podtrzymywała je na duchu, uczyła, a ponie-
waż nie mogła w magiczny sposób wymazać tego,
co się stało, dawała im możliwość wyboru i poma-
Wesele na Karaibach 69
gała im dalej, bez względu na to, jaką drogę obrały,
niekiedy aż do porodu i dłużej.
W Ameryce, kraju wielkich korporacji, było
dużo osób pracujących jak automaty, chodzących
w sztywnych granatowych mundurkach, powoła-
nych do wypełnienia luk w systemie, ale tamte
dziewczyny potrzebowały takich ludzi jak Emily.
A on uparł się, że ją dostaną.
Oczywiście w tym pragnieniu nie było ani
trochÄ™ egoizmu...
Uśmiechnął się szeroko i nieomal wpadł na
Emily, która zatrzymała się nagle przed przebieral-
niÄ… drewnianym budyneczkiem pomalowanym
na biało, przycupniętym wśród palm i kwitnących
krzewów na skraju piaszczystej plaży.
Popatrz. Pokazała na zatokę, w miejsce,
gdzie mała jak plamka wysepka sterczała do góry
jak jakiÅ› nie zjedzony okruch na talerzu olbrzyma.
Widzisz to?
Tak. Przysunął się bliżej, podążając wzro-
kiem za jej palcem, a jednocześnie obejmując ją
[ Pobierz całość w formacie PDF ]