[ Pobierz całość w formacie PDF ]

do nas skierowała, a ja zastanawiałam się, czy nie
wyjaśniłaby mi pani paru szczegółów związanych z jej
przeszłością.
- Bajka? - pani Chittick zapytała z pewną czułością w
głosie. - Oczywiście. O co chodzi?
Amy opowiedziała, jaką awersję odczuwała klacz przy
próbie osiodłania.
- Lisa wspominała mi, że ma problemy z Bajką - pani
Chittick nie kryła zmartwienia.
- Ale nie sądziłam, że jest aż tak zle. U nas zachowywała
się idealnie. Wyjątkowo dobrze, jak jeden koń na milion.
Czy Lisa opowiadała ci o tym, że na Bajce jezdził mój
wnuczek? On prawie nic nie widzi, a Bajka była dla niego
Å‚agodna jak baranek.
- Tak, pani Stillman wspominała mi o tym
- powiedziała Amy, która nadal nie wiedziała, czego
oczekuje po tej rozmowie. Czuła jednak, że klucz do
zachowania Bajki tkwi gdzieś w jej przeszłości. - I Bajka
dobrze się przy nim zachowywała?
- Wspaniale. Darzyliśmy ją całkowitym zaufaniem.
Zabierała mojego wnuczka w różne
miejsca i zawsze przywoziła go z powrotem. Jezdzi! na niej
na oklep, bez siodła, z samą tylko uzdą. Naprawdę, nie znam
mądrzejszego konia. Była jak człowiek, a nie jak zwierzę -
Amy czuła, że pani Chittick uśmiecha się przy tych słowach.
- I tak też ją traktowaliśmy. To było tak, jakby zawsze trzeba
ją było prosić o pozwolenie, cokolwiek by się nie robiło.
Coś nagle zaskoczyło w głowie Amy.  O to chodzi!" -
pomyślała i podekscytowana zacisnęła palce na słuchawce.
Była pewna, że znalazła rozwiązanie.
- Bajka to wyjątkowy koń - kontynuowała pani Chittick. -
Aż mi się wierzyć nie chce, że Lisa ma z nią takie problemy.
Przecież w jej stadninie konie są bardzo dobrze traktowane:
majÄ… wielkie stajnie, najlepszÄ… opiekÄ™, jest wielu
pracowników. Nie mogę zrozumieć, co poszło nie tak.
Amy podziękowała pani Chittick za informacje i obiecała
zadzwonić ponownie, jeśli Bajka zrobi jakieś postępy. Po
rozmowie odłożyła słuchawkę i oparła się o ścianę. Tak, w
stadninie pani Stillman konie były traktowane dobrze -ale
tylko jak konie. A Bajka była przyzwyczajona do czegoś
zupełnie innego.
Amy pobiegła z powrotem na pastwisko, na którym
zostawiła Bajkę. Klacz pasła się w bladym świetle słońca, a
gdy Amy otworzyła bramę,
podeszła z podniesionym łbem i nastawiła delikatne uszka.
Amy pogłaskała ją po czole i spróbowała sobie wyobrazić, co
czuła Bajka. Przez całe życie traktowano ją jak wyjątkową
istotÄ™, ufano jej, szanowano jÄ… i kochano, po czym nagle
została wyrwana z otoczenia, które dobrze znała, i
umieszczona w obcej stadninie, w której była jednym z wielu
koni.
Amy przypomniała sobie, co Lisa Stillman mówiła o
pierwszej próbie osiodłania Bajki i wyobraziła sobie, jak to
musiało wyglądać: siodło zostało zarzucone na grzbiet Bajki
bez zbędnych ceregieli. Klacz zapewne zaprotestowała
przeciwko takiemu mało delikatnemu traktowaniu, a gdy
została uderzona przez pracownika stadniny, odwzajemniła
się gryzieniem, za co została znowu ukarana.
Amy przyjrzała się głowie klaczy  zauważyła pewność
siebie, inteligencję i śmiałość. W sytuacji, w której
większość koni poddałaby się dyscyplinie, Bajka wolała
odpowiedzieć agresją na stanowcze traktowanie. Im twardszą
ręką ją trzymano, tym bardziej robiła się agresywna. Konie
czystej krwi arabskiej były bardzo dumną rasą i każdy zarys
sylwetki Bajki, każdy szczegół kształtu jej łba świadczył o
tym, że miała ona w sobie wielkie pokłady dumy. Była
koniem, który nigdy nikomu nie ulega.
- Przecież nie chcę tobą rządzić - szepnęła dziewczyna. 
Dlaczego więc i ze mną walczysz?
 Postaw się na jej miejscu" - pomyślała Amy. Spojrzała na
siodło i spróbowała sobie wyobrazić, jak to wygląda z punktu
widzenia Bajki. Po pierwszej próbie osiodłania, kiedy Bajka
potraktowała kopytami jednego z pracowników stadniny,
personel podchodził do niej stanowczo, z ostrym słowem i
gotowością do karania, co powodowało jej gwałtowną
reakcję. Teraz wystarczył już widok kogokolwiek z siodłem
w ręku, by Bajka wpadła w szał. Proces porozumienia, choć
miał swoje znaczenie, nie wystarczył, by Bajka uwierzyła w
to, że darzy się ją szacunkiem i zaufaniem. Amy musiała
znalezć sposób, by widok siodła nie kojarzył się już Bajce
negatywnie.
 Co ja mam zrobić?" - pomyślała. Stała przez chwilę i
spoglądała na klacz w milczeniu. I nagle doznała olśnienia.
Wiedziała już, co powinna zrobić. Przypięła lonżę do uzdy
Bajki i pogłaskała ją po szyi, po czym eksperymentalnie
oparta ciężar swojego ciała o jej grzbiet. Klacz odwróciła się
i spojrzała na Amy.
- Mogę? - szepnęła dziewczyna.
Bajka odwróciła głowę i znowu spoglądała przed siebie.
Amy wzięła głęboki oddech, chwyciła się długiej kremowej
grzywy Bajki i wsko-
czyła na jej grzbiet. Usiadła nerwowo, spodziewając się, że
jej teoria może być błędna i klacz zacznie szaleć, ale nic
takiego się nie stało. Bajka stała spokojnie, więc i Amy się
uspokoiła.
 Idziemy  poleciła i ścisnęła łydkami boki klaczy.
Bajka ruszyła do przodu. Amy prowadziła ją dookoła
pastwiska, pomagając sobie uzdą. Wydawało się, że klacz
jest zupełnie spokojna i zadowolona, poruszała się bez
wysiłku, równym krokiem, i nastawiła uszy. Po kilku
okrążeniach Amy przyspieszyła. Bajka kłusowała teraz
sprężystym krokiem, a i Amy złapała jej rytm.
Pogłaskała klacz po szyi, pochyliła się do przodu i zrobiła
to, na co miała wielką ochotę - popędziła ją do galopu. Bajka
skoczyła do przodu, a szczęśliwa Amy chwyciła się mocniej
grzywy i nachyliła ciało ku przodowi, czując ogromną siłę
mięśni klaczy.
- Szybciej! - szepnęła.
Bajka przyspieszyła i wydłużyła krok. Jej grzywa smagała
Amy po twarzy, a pęd powietrza wyciskał z jej oczu łzy.
Amy pochyliła się jeszcze bardziej i wsłuchując się w tętent
kopyt, pozwoliła nieść się pędzącej złotej klaczy
Wreszcie zwolniła, najpierw do kłusu, potem zatrzymała
Bajkę, pocałowała ją w szyję i zeskoczyła na ziemię. Klacz
trąciła pyskiem jej ramię i podniosła pysk na wysokość
głowy Amy, oddy-
chajÄ…c jej prosto w twarz. Po raz pierwszy od czasu
przyjazdu do Heartlandu wydawała się naprawdę szczęśliwa. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl