[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gdy byłam w Rzymie. - Podała mu jeden i omal nie parsknęła śmiechem, widząc
wyraz jego twarzy.
- Nigdy w życiu...
- 90 -
S
R
- A więc najwyższy czas, żebyś zaczął. Zobaczysz, doskonale ci to zrobi.
Po lunchu Liza na pewno siÄ™ zdrzemnie, a kiedy siÄ™ obudzi, ucieszy siÄ™, kiedy
zobaczy, że czytasz coś takiego.
- NaprawdÄ™ muszÄ™?
- Chcesz to zrobić należycie czy nie?
- No dobrze. Wodzu, prowadz. - Uśmiechnął się, choć wcale nie było mu
do śmiechu. Rzeczywiście podążał za Holly, ponieważ nie miał innego wyjścia.
- Po prostu tam bÄ…dz.
- Będę przez cały czas. Obiecuję.
Kiedy ujrzeli Bertę pchającą wózek Lizy, ujął dziewczynkę za rękę.
- Gotowa?
Uśmiechnęła się, skinęła ochoczo głową i natychmiast chciała wysiąść z
wózka, ale Holly ostudziła jej zapędy.
- Oszczędzaj siły na pływanie. Chyba nie chcesz, żeby rozbolała cię noga?
- No dobrze. - Z powrotem usiadła w wózku i cała procesja ruszyła w
stronę basenu. - Prawda, że jest piękny? Tata zbudował go dla mnie.
- Myślałam, że ten basen zbudował twój dziadek - powiedziała Berta.
- Nieprawda! Zbudował go dla mnie tata. Spytaj go, spytaj!
Widać było, że jeszcze chwila, a wybuchnie. Berta nie bardzo wiedziała,
co w tej sytuacji zrobić. Holly chciała przyjść z pomocą, ale Matteo doskonale
dał sobie radę.
- To mój ojciec zbudował basen, ale ja go zmodernizowałem, kiedy byłaś
malutka. Dobudowałem schodki i tę część, gdzie jest płytko. To dlatego
pamiętasz, że coś budowałem, piccina.
- Tak, pamiętam. Przychodziłam tu z mamą i przyglądałam się
robotnikom. Mówiła, że doprowadzam ich do szału nieustannymi pytaniami.
Na wspomnienie mamy Liza posmutniała. Matteo uklęknął przed nią i
objÄ…Å‚.
- Pamiętam to - powiedział miękko.
- 91 -
S
R
Przytuliła się do niego, a kiedy kryzys minął, odsunęła się i spojrzała na
basen.
- Chodzmy się kąpać.
Trzymając się za ręce, zeszli po szerokich schodach do wody. Holly
wysunęła się do przodu i rozłożyła ramiona, żeby Liza do niej podpłynęła.
Zrobiła to z pomocą ojca. Patrząc na nich, prawie uwierzyła, że ma przed sobą
szczęśliwą, pozbawioną trosk rodzinę.
Liza promieniała, a Matteo sprawiał wrażenie zrelaksowanego. Wchodzili
do wody kilkakrotnie, a po jakiejś godzinie pojawiła się Anna z napojami i
lodami.
Liza opanowała do perfekcji sztukę jednoczesnego mówienia i jedzenia.
- To tatuś nauczył mnie pływać - oznajmiła. - Powiedział, że wszyscy
Fallucci pływają jak ryby i nie mogę być gorsza.
Matteo, choć nieco pobladł, zachował zimną krew.
- Będziesz z nich najlepsza, piccina. Najlepsza z wszystkich Falluccich.
Zgodnie z przewidywaniami Holly, po jedzeniu Liza zasnęła na ręczniku
w cieniu drzewa. Matteo przepływał niespiesznie kolejne długości basenu, a
Holly przyglądała mu się, błądząc swobodnie myślami.
Doceniała jego wysiłki. Choć Liza w swojej nieświadomości wiele razy
mówiła rzeczy, które na pewno sprawiały mu ból, umiał sobie z tym radzić.
Wiedziała, że jeden wspólnie spędzony dzień niczego nie załatwi, ale był
to jakiś początek. Wierzyła głęboko, że gdzieś pod tą lodową skorupą kryje się
głębokie uczucie do tego dziecka. Potrzebował czasu, żeby je odkryć, i na
pewno nie będzie to proces bezbolesny. Był jak zbłąkana dusza i chciała przy
nim być, gdy będzie próbował odnalezć swoją drogę, która zaprowadzi go z
powrotem do świata żywych.
Dla Lizy.
- 92 -
S
R
Wiedziała, że nie jest z sobą do końca szczera. Nie chodziło tylko o Lizę.
Jego potrzeby były równie ważne jak potrzeby dziewczynki, a ona chciała
pomóc.
Wreszcie Matteo wyszedł z wody i włożył szlafrok. Usiadł w leżaku i
zaczął kartkować książkę, którą mu przyniosła. Po jakimś czasie najwyrazniej
się nią zainteresował. Kiedy Liza się obudziła, był pogrążony w lekturze.
- Dobra? - spytała, podchodząc do niego od tyłu.
- Mhm - mruknął, nie odrywając wzroku od kryminału.
- Tatusiu, pytam, czy książka jest dobra? Mateo spojrzał na Lizę
nieobecnym wzrokiem.
- Tak, całkiem niezła.
- O czym?
- O niewinnym człowieku, który trafił do więzienia i planuje zemstę.
- Często skazujesz na więzienie niewinnych ludzi? Spojrzał z powagą na
LizÄ™.
- Staram się tego nie robić. Wydaję wyrok, dopiero kiedy jestem
naprawdę pewny, że dana osoba jest winna.
- A jeśli się pomylisz? - nie ustępowała Liza.
Ku radości Holly, Matteowi najwyrazniej zabrakło słów. Spojrzał w jej
kierunku, ale tym razem musiał radzić sobie sam. W końcu jednak zlitowała się
nad nim.
- Lizo, jak dorośniesz, musisz skończyć prawo i przestudiować wszystkie
przypadki prowadzone przez tatę. Wtedy sama uznasz, czy kiedyś się pomylił.
Dziewczynka sprawiała wrażenie usatysfakcjonowanej.
- Dzięki - mruknął Matteo do Holly.
Kiedy Berta zabrała Lizę do kąpieli, pomachał jej ręką.
- Jak to się dzieje, że jest tak dociekliwa?
- To typowe dla dzieci w jej wieku. Lubią wszystko wiedzieć i zanudzają
dorosłych setkami pytań.
- 93 -
S
R
- Po tym, co przeszła...
- To całkiem inne sprawy. Są prawdziwe przeżycia i realny świat, ale są
też fantazja i wyobraznia, a także ciekawość wszystkiego, co jest inne i nowe.
Tyle że u dzieci zatarta jest granica między fantazją i wyobraznią a owym
innym i nowym. Dopiero w pózniejszym wieku to się porządkuje. W pytaniu
Lizy nie było ani złośliwości, ani próby oceny twojego postępowania. Po prostu
zaciekawiło ją coś, o czym do tej pory nie miała pojęcia. Równie dobrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]