[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przycichła. Zresztą wystarczy spojrzeć w twarz temu człowiekowi, a od ra-
zu widać, że nie potrafiłby posunąć się aż tak daleko, żeby kraść. Poznałem
go dobrze, panie baronie  a znam się na ludziach  więc gwarantuję, że
honor dla niego jest bardzo ważną sprawą i gotów go bronić w każdej sytu-
acji.
Dowiódł tego, gdy pod moją nieobecność próbowano skrzywdzić Felicję,
moją córkę. Busso bez zastanowienia poświęcił swoją posadę, a wiedział
LR
T
przecież, że się naraża, stając w obronie honoru tej dziewczyny. Twierdzi,
że tak postąpiłby każdy, i dumnie nie przyjmuje żadnych podziękowań. Pa-
nie baronie, czy tak zachowałby się człowiek mający na sumieniu kradzież?
Mało tego, kiedy przyprowadził mi córkę całą i zdrową, byłem gotów wy-
nagrodzić mu z nawiązką wszystko, co stracił. Między innymi proponowa-
łem mu opłacenie podróży do Niemiec i oferowałam zatrudnienie w mojej
stoczni w zamian za utraconą posadę w Brazylii, zwłaszcza że  jak mi
powiedział  budownictwo okrętowe wręcz go pasjonuje. A on odmówił,
choć z jego oczu widać było, że bardzo tęskni za krajem. Nie chce tu wró-
cić, bo nie może albo też z jakiegoś powodu nie chce oczyścić się z zarzutu.
Baron położył drżącą rękę na dłoni Wernera.
 Cóż mogę panu odpowiedzieć, panie radco, prócz tego, co sam wiem?
Pan tak bardzo wierzy w uczciwość Bussa, że aż mi wstyd, bo ja mu nie
uwierzyłem, chociaż nic w życiu nie przyszło mi tak trudno, jak ta decyzja.
Ale czy mogłem postąpić inaczej? Przecież pieniądze, które zginęły mi z
biurka, znalazłem w jego torbie przygotowanej do podróży! W pierwszej
chwili próbował kłamać, czerwienił się i bladł, mówił o jakimś draństwie,
ale pózniej zamilkł. Kiedy siostra z płaczem rzuciła się mu w objęcia i
krzyknęła;  Busso, dlaczego to zrobiłeś?  też nie odezwał się ani sło-
wem.
To były dla mnie straszne chwile, panie radco. Kochałem Bussa jak syna, a
w gniewie i rozgoryczeniu kazałem mu wynosić się z domu. Patrzył jakby
zdziwiony, z kamienną, hardą miną. Uścisnął tylko Ellen, z którą był bar-
dzo zżyty, i rzekł:  Nie płacz, Ellen, wszystko będzie dobrze!  pocało-
wał ją i wybiegł jak szaleniec. Od tej chwili nie widzieliśmy go, a po ja-
kimś czasie dostaliśmy wiadomość, że wyjechał do Ameryki. Nawet nie
raczył przeprosić za to, co zrobił, ani też prosić o wybaczenie.
 Widzę, że nie przekonałem pana, że Busso jest niewinny. Panie baronie,
on tych pieniędzy nie ukradł. Ręczę za niego, choć poznaliśmy się niedaw-
no, a pan, który zna go od dziecka, zwątpił w jego uczciwość?
LR
T
Heinrich podrapał się po głowie.
 Trudno mi było się z tym pogodzić, ale dowody świadczyły przeciwko
niemu.
Werner wzruszył ramionami.
 Pieniądze w jego torbie... To przecież nie dowód, że wyjął je panu z
biurka, ani że sam je włożył do torby! %7ładen sędzia nie zadowoliłby się ta-
kim dowodem, panie baronie.
Baron popatrzył na niego zmieszany.
 Jest pan bardzo gorliwym adwokatem mojego bratanka, panie radco.
Bardzo panu dziękuję, nawet jeżeli nie ma pan racji.
 Mam, panie baronie, i jestem przekonany, że Busso wie dokładnie, kto
naprawdę ukradł te pieniądze.
 Jeżeli tak, to dlaczego uciekł z kraju i skazał się na poniewierkę? Dla-
czego nie wskazał winnego i nie próbował się bronić?
 A nie przyszło panu do głowy, że bratanek mógł się poświęcić dla kogoś
z bardzo szlachetnych pobudek? Busso nie upoważnił mnie do złożenia pa-
nu wizyty, ani tym bardziej do rozmowy o jego sprawach rodzinnych, mi-
mo to przyjechałem, bo chcę mu pomóc, jak on pomógł mojej córce, nie
mogę jednak wyjawić niczego, co powiedział mi w zaufaniu, a co do praw-
dziwego sprawcy kradzieży, Busso ma pewne podejrzenia.
Myślałem, że od tamtego czasu coś się w Malteck zmieniło i pan już wie,
kto naprawdę pana okradł. Dlatego przyjechałem, ale skoro dalej jest pan
przekonany o winie Bussa, to co mi innego pozostało? Bez jego zgody nie
mogę niczego zrobić, chociaż...? Spróbuję panu coś zasugerować: czy, pań-
skim zdaniem, Busso nie bronił się, bo osłaniał kogoś, na kim mu bardzo
zależało?
Starszy pan nagle wstał wyprostowany jak świeca, pobladł i krzyknął: 
Pan przesadza, panie radco!
LR
T
Werner wstał także.
 Przepraszam, panie baronie, że pana zdenerwowałem, ale zależy mi bar-
dzo, aby wszystkie okoliczności zostały zbadane, bo nie mogę bezczynnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl