[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zza wzgórza, dochodził ich już huk pracujących maszyn, monotonny warkot
i zgrzytliwy dzwięk, przeplatany odgłosami spadających kamieni. Miękki piasek
Lady Walk przechodził miejscami w twardy grunt, przed nimi widniały ślady cięż-
kich gÄ…sienic.
Rzeczywiście, tym razem musieli zmienić sposób pracy zamruczał Carl
Wickers.
Będzie im to naprawdę potrzebne, pomyślał Chris. Zło było już na wolności;
zasypywanie Dołu było jak zamykanie drzwi stajni, kiedy konie już uciekły.
Patrz Pamela przystanęła, spojrzała w niebo. Chmurzy się. A od kilku
tygodni widywaliśmy tylko puszyste białe obłoczki.
Latimer wstrzymał oddech, instynktownie złapał ją za rękę, jakby chciał osło-
nić ją przed nieznanym niebezpieczeństwem. Dreszcz przebiegł mu po plecach.
Rzeczywiście, od zachodu nadciągały bez ostrzeżenia ciemne formacje chmur,
masy szarych zwałów, którym rozbrykana wyobraznia nadawała konkretne kształ-
ty. Nieboskłon zdawał się obniżać coraz bardziej, jakby natura chciała przestra-
szyć te drobne ludzkie figurki na ziemi.
Miejmy nadzieję, że nie będzie padało spokojnie powiedziała Samantha.
Wszyscy zmokniemy. Nic o tym nie wspominali w prognozie pogody. Wyż
miał się jeszcze utrzymać przynajmniej przez kilka dni. A tu zanosi się na burzę
z piorunami.
Może odparł Latimer. Jest bardzo wilgotno i. . .
Rozległo się odległe dudnienie, które przeszłoby niezauważone, gdyby nie
nadsłuchiwali. Wszyscy pomyśleli o tym samym chyba powinni wrócić. Los
sam podsuwał im wygodne usprawiedliwienie.
Chodzmy. Chris ruszył naprzód, ciągle trzymając Pamelę za rękę. Bo
zanim dotrzemy na miejsce, Ssący Dół zostanie zasypany.
Wspięli się na piaszczyste wzgórze, instynktownie skupiając się razem, jak-
by szukali u siebie wzajemnie opieki, spojrzeli na dół. Zgromadził się tam spory
tłumek, prawdopodobnie miejscowych, którzy przyszli, by być świadkami zasy-
pania bagna. Stali w pewnej odległości, może ci umundurowani policjanci kazali
im zachować dystans. Policja i pomarańczowo odziani robotnicy otaczali skraj.
W centrum, stał olbrzymi dzwig z chwytakiem, na końcu długiego łańcucha
przypominało to rodzaj dziwacznej wędki. Aańcuch zgrzytał i brzęczał, odwijając
się z wielkiej szpuli na całą długość i nawijając z powrotem. Za każdym razem,
kiedy chwytak wynurzał się z wody, na zebranych spadał prysznic brudnej, czar-
nej wody. Za każdym razem, pusty.
Jeszcze raz w dół.
46
Na pewno nie sięgnęli dna westchnął Latimer. Aańcuch ma zaledwie
pięćdziesiąt metrów.
Kolejne powtórzenie całej operacji. Dozorujący jej przebieg wydawali się zda-
wać sobie sprawę z jej daremności. Naradzali się krótko, łańcuch znowu zaczął się
odwijać. Wszyscy byli już rozdrażnieni, dwa czekające z boku buldożery ruszy-
ły kilka jardów naprzód, ich operatorzy chcieli jak najszybciej zacząć spychanie
kamieni do basenu i skończyć pracę.
Pierwsze, zimne krople deszczu uderzyły Latimera w twarz i pociekły po po-
liczku. Wzdrygnął się, w napięciu oczekiwał grzmotu.
Niebo pociemniało, ale deszcz ciągle nie padał. Zwiat zastygł w oczekiwaniu,
nawet żywioły zamarły.
Chwytak jeszcze raz opadł w dół i wydawało się, że minęła cała wieczność,
zanim pusty kołowrót zatrzymał się wydając metaliczny zgrzyt. Aańcuch naprężył
się, zaczął sunąć w górę. Wyglądało na to, że chwytak na coś natrafił, bowiem
zbyt powoli wynurzał się z wody, jakby hamowała go jakaś niewidoczna siła.
Głośny plusk i chwytak pojawił się na powierzchni. Gdy woda spłynęła, ukazał
siÄ™ poszarpany przedmiot. Motocykl.
Wrak położony został z boku, policjanci ruszyli, by go zbadać. Aańcuch
i chwytak zakołysały się, obniżając się uderzyły w wodę z potężnym pluskiem.
Operator dzwigu nie chciał zwlekać ani chwili dłużej, niż to było konieczne.
Wszyscy pragnęli znalezć się jak najdalej od tego okropnego miejsca. Ale naj-
pierw musieli znalezć ciało.
Rozległ się grzmot, kilka sekund pózniej oślepiający błysk rozświetlił ciem-
ne niebo. Latimer zadrżał. Bogowie sprzeciwiali się bezczeszczeniu starożytnego
cmentarza.
Nagle, dzwig przechylił się, jakby jakiś gigantyczny podwodny stwór ciągnął
za łańcuch, kabina przechyliła się, gąsienice zaryły się w błocie. Trzasnęły otwarte
drzwi, kierowca wyskoczył, ruszył biegiem. Krzyczał coś, ale ryk silnika zagłu-
szał jego słowa. Teraz kierowcy buldożerów opuścili swe maszyny i rzucili się do
ucieczki.
Co się dzieje? Pamela przywarła do Chrisa, czuł, że jej ciało zaczyna
drżeć. W innej sytuacji podnieciłoby go to, ale tutaj widok Ssącego Dołu odbierał
odwagÄ™.
Nie wiem zamruczał, bo naprawdę nie wiedział. Mógł tylko przypusz-
czać, pamiętając doskonale, co się zdarzyło Mickowi Treadmanowi.
Mój Boże, patrzcie! wrzasnęła Samantha i w tej samej sekundzie, ośle-
piająca błyskawica oświetliła całą scenę, jakby siły zła postanowiły pokazać lu-
dziom swą przerażającą potęgę. Od strony grupy miejscowych dobiegły krzyki,
ludzie rozproszyli się w ślepej panice. Uciekać, zanim będzie za pózno!
Martwa dotychczas tafla czarnej wody wydawała się ruszać, jakby pchnięta
przez jakiś podwodny nurt. Potężna fala uderzyła o brzeg. W bryzgach brudnego
47
wodnego pyłu, cofnęła się, gromadząc siły do następnego ciosu. Dzwig zachwiał
się. Wzniósł się, jakby przeciwstawiając się prawom grawitacji, potem przechylił
na bok i wolno przewrócił. W ziemi otworzyła się szczelina i maszyna ześliznęła
siÄ™ w niÄ….
Przerażeni widzowie najpierw usłyszeli, a potem zobaczyli wodę; rozległ się
ryk, jakby pękła tama, a potem z głębi podniosła się olbrzymia fala ciemnego,
pieniącego się pyłu wodnego, rozrywając brzegi i zalewając stos kamieni zgroma-
dzonych przez buldożery. Ciężkie maszyny pokryły się cienką powłoką brudnej
piany.
Woda zawirowała, pieniąc się i sycząc na powierzchni tworzyły się bąble, wy-
dzielając wstrętny odór. Znów zadudnił grzmot, jakby tryumfalny dzwięk trąb
bogów wojny, którzy jeszcze raz zwyciężyli.
Mój Boże! Carl Wickers był blady i roztrzęsiony. Widzieliście to?
Widziałem szepnął Latimer. Nie uwierzyłbym, gdybym nie widział.
Woda była znowu nieruchoma, tylko kilka zanikających zmarszczek fałdowało
jej powierzchnię. Dzwigu nie było już widać, buldożery były na wpół zatopione,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]