[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sa?
 Gra pierwsze skrzypce w Radzie Królewskiej. A to, w większym bądz
mniejszym stopniu, czyni zeń władcę Elenii.
 Czy on chce zasiąść na tronie?
 Nie, nie sądzę. On woli kierować wszystkim z ukrycia. Prymas pragnie na
tronie osadzić Lycheasa.
 Lycheas jest chyba bękartem?
Vanion ponownie skinął głową.
124
 Jak bękart może zostać królem?  zdziwił się mistrz Zakonu Rycerzy
Genidianu.  Nikt nie wie, kto jest jego ojcem.
 Prawdopodobnie Annias wierzy, że uda mu się jakoś obejść tę przeszkodę.
Zanim ojciec Sparhawka wziął sprawę w swoje ręce, nasz dobry prymas prawie
przekonał króla Aldreasa, że jest całkowicie stosowne, by poślubił on swoją wła-
sną siostrę.
 To odrażające  wzdrygnął się Komier.
 Słyszałem, że Annias ma pewne ambicje związane z tronem arcyprałata
w Chyrellos  rzekł Abriel, siwowłosy mistrz Zakonu Rycerzy Cyriników do
patriarchy Demos.
 Do mnie również dotarły podobne plotki  odparł spokojnie Dolmant.
 To będzie dla niego upokarzająca porażka, prawda? Hierarchowie niechęt-
nie patrzą na kogoś, kto na oczach wszystkich zrobił z siebie kompletnego osła.
 Ja też tak uważam.
 I spodziewam się, że raport waszej świątobliwości będzie wystarczająco
dokładny?
 To mój obowiązek, mistrzu Abrielu  powiedział nabożnie Dolmant. 
Nie mogę przecież niczego ukryć, ja także jestem członkiem hierarchii, czyż nie?
Przedstawię całą prawdę Najwyższej Radzie Kościoła.
 Radzi jesteśmy, że tak się stanie, wasza świątobliwość.
 Musimy porozmawiać, Vanionie  rzekł z powagą Darellon, mistrz Za-
konu Rycerzy Alcjonu.  Tym razem spisek skierowany był przeciwko tobie
i twojemu zakonowi, ale dotyczy to nas wszystkich. Następnym razem może cho-
dzić o kogokolwiek spośród nas. Czy jest gdzieś bezpieczne miejsce, w którym
moglibyśmy to omówić?
 Nasz zamek znajduje się na wschodnim krańcu miasta  odparł Vanion.
 Mogę zagwarantować, że w obrębie jego murów nie ma ani jednego szpiega
prymasa.
Wyjechali właśnie z bramy pałacu, gdy Sparhawk nagle o czymś sobie przy-
pomniał. Zwolnił i dołączył do Kurika jadącego na końcu kolumny.
 O co chodzi?  zapytał giermek.
 Zostańmy trochę z tyłu. Chcę zamienić parę słów z małym żebrakiem.
 Trudno takie zachowanie nazwać stosownym, Sparhawku  rzekł Kurik.
 Spotkanie mistrzów wszystkich czterech zakonów może zdarzyć się tylko raz
w życiu i z pewnością będą chcieli cię o niejedno zapytać.
 Dogonimy ich, nim dotrą do bramy zamku.
 A o czymże chcesz rozmawiać z tym żebrakiem?  Giermek był coraz
bardziej rozdrażniony.
 On pracuje dla mnie.  Sparhawk zmierzył przyjaciela badawczym spoj-
rzeniem.  Co cię gnębi, Kuriku? Twoja twarz przypomina chmurę gradową.
 Nieważne  rzucił krótko giermek.
125
Talen kulił się w ciemnym kącie przy ścianie. Był otulony w poszarpany
płaszcz i cały drżał.
Sparhawk zsiadł z konia w odległości kilku kroków od chłopca i udawał, że
poprawia popręg.
 Co chciałeś mi powiedzieć?  spytał cicho.
 Ten człowiek, którego kazałeś mi obserwować. . .  zaczął Talen.  Nazy-
wa się chyba Krager, prawda? Wyjechał z Cimmury prawie w tym samym czasie
co ty, ale wrócił mniej więcej tydzień pózniej. Był z nim jeszcze jeden człowiek,
mąż z białymi włosami. To trochę dziwne, bo nie jest znowu tak stary. W każdym
razie udali się do domu tego barona, który lubi chłopców. Zostali tam przez kilka
godzin, a potem znów wyjechali z miasta. Byłem dostatecznie blisko, by słyszeć
ich słowa. Kiedy strażnicy zapytali, dokąd się udają, odparli, że do Cammorii.
 Dobry z ciebie chłopak  pochwalił go Sparhawk, wrzucając złotą koronę
do jego miski żebraczej.
 To było dziecinnie proste  wzruszył ramionami Talen. Spróbował monetę
zębami i schował ją pod koszulę.  Dzięki, dostojny panie.
 Czemu nie powiedziałeś o tym odzwiernemu z zajazdu przy ulicy Róż?
 Zajazd jest pod obserwacją. Postanowiłem być ostrożny.  Spojrzał ponad
ramieniem rosłego rycerza.  Cześć  powiedział do Kurika.  Dawno cię nie
widziałem.
 Znacie się?  zapytał zdziwiony Sparhawk.
Giermek zaczerwienił się zakłopotany.
 Nie uwierzyłbyś, jak bardzo jesteśmy zaprzyjaznieni.  Mały żebrak
uśmiechnął się szelmowsko do Kurika.
 Dosyć tego, Talenie  powiedział ostro giermek. Potem wyraz jego twarzy
trochę złagodniał.  Jak miewa się twoja matka?  zapytał ciepło.
 W zasadzie całkiem dobrze. Można rzec, że żyje dostatnio, dodając do
własnych zarobków to, co czasami otrzyma od ciebie.
 Czyżbym nie o wszystkim wiedział?  Głos Sparhawka był pełen słody-
czy.
 To moja osobista sprawa  rzekł Kurik. Następnie zwrócił się do chłopca:
 Co robisz tu, na ulicy?
 %7łebrzę. Widzisz?  Talen wyciągnął swoją miskę.  Po to ją mam. Może
wrzuciłbyś coś po starej znajomości?
 Umieściłem cię w bardzo dobrej szkole, chłopcze.
 Och, była istotnie bardzo dobra. Dyrektor powtarzał nam trzy razy dzien-
nie, w czasie posiłków, jaka ona jest dobra. On i inni nauczyciele jedli pieczoną
wołowinę, a uczniowie  owsiankę. Ja nie przepadam za owsianką, więc zmieni-
łem szkołę.  Zatoczył nonszalancko ręką, wskazując na ulicę.  Ona jest teraz
moją szkołą. Podoba ci się? To, czego się tutaj uczę, jest o wiele bardziej poży-
teczne niż retoryka, filozofia czy ta nudna teologia. Jeżeli będę się przykładał, to
126
zarobię na swój własny kawałek pieczonej wołowiny.
 Powinienem ci spuścić lanie  pogroził mu Kurik.
 Dlaczego, ojcze?  Chłopak zrobił niewinną minę.  W dodatku musiał-
byś mnie najpierw schwytać. To pierwsza lekcja, jakiej nauczyłem się w nowej
szkole. Chcesz może sprawdzić, czy dobrze ją przerobiłem?  Schwycił swój
kostur, miskę żebraczą i zaczął uciekać w głąb ulicy, a Sparhawk zauważył, że
biegł bardzo szybko.
Kurik zaczął miotać przekleństwa.
 Ojciec. . . ?  zastanawiał się Sparhawk.
 Powiedziałem ci już, że to nie twoja sprawa.
 Wszak nie mamy przed sobą żadnych tajemnic, Kuriku.
 Koniecznie musisz to ze mnie wyciągnąć, tak?
 Ja? Jestem tylko zdziwiony, i to wszystko. Nie znałem cię od tej strony.
 Postąpiłem nierozważnie kilka lat temu.
 Delikatnie powiedziane.
 Obejdzie się bez przemądrzałych uwag, Sparhawku.
 Czy Aslade wie o tym?
 Oczywiście, że nie. Byłaby bardzo nieszczęśliwa, gdyby się o tym dowie-
działa. Milczałem, by oszczędzić jej przykrości. Przynajmniej to należy się żonie
od męża, prawda?
 Doskonale cię rozumiem, Kuriku  zapewnił go Sparhawk.  A czy mat-
ka Talena była bardzo piękna?
Giermek westchnął i rozmarzył się.
 Miała osiemnaście lat, Sparhawku, i była niczym wiosenny poranek. Nie
mogłem się powstrzymać. Kocham Aslade, ale. . .
Sparhawk objął przyjaciela ramieniem.  To się czasami zdarza, Kuriku 
powiedział.  Nie rób sobie z tego powodu ciągłych wyrzutów.  Wyprostował
się.  Może spróbujemy dogonić pozostałych?  zaproponował wskakując na
siodło.
CZZ II
Chyrellos
Rozdział 10
Abriel, mistrz Zakonu Rycerzy Cyriników z Arcium, sześćdziesięcioletni, si-
wowłosy, dobrze zbudowany mężczyzna, stał w oknie komnaty Vaniona i spoglą- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl