[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podziwiać ją z daleka. - Takie cuda dostaję raz, dwa razy w roku.
- Ile?
- Pięćdziesiąt funtów. Zażądałbym więcej, ale pani jest taka piękna.
Eryka uśmiechnęła się.
- Mogę dać czterdzieści - zaoferowała, dobrze wiedząc, że i tak nie liczył na
uzyskanie pierwotnej ceny.
Zdała sobie sprawę, że zaproponowała mu zbyt wiele, chciała jednak udowod-
nić, że poważnie myśli o zakupie. Poza tym, spodobała jej się ta statuetka. Nawet
gdyby okazało się, że jest fałszywa, nie straciłaby na swej atrakcyjności. Ustalili cenę
na czterdzieści jeden funtów.
- Właściwie reprezentuję dużą grupę nabywców - oznajmiła Eryka. - Interesu-
je mnie coÅ› wyjÄ…tkowego. Czy ma pan coÅ› takiego?
- Mógłbym się postarać o parę rzeczy, które by się pani spodobały. Może po-
kazałbym je w bardziej odpowiednim miejscu? Napije się pani miętowej herbaty?
Wchodząc na zaplecze  Curio Antique Shop , Eryka poczuła dreszcz emocji.
Próbowała zapomnieć scenę morderstwa Abdula Hamdiego. Na szczęście wnętrze
tego sklepiku wyglądało nieco inaczej. Tylne drzwi wychodziły na zalane słońcem
podwórze, a sam sklep nie był tak ciasny jak  Antica Abdul .
Zayed przywołał syna, swoją ciemnowłosą, kościstą kopię i kazał zamówić
miętową herbatę dla gościa.
Zasiadając w fotelu, antykwariusz zasypał dziewczynę zwyczajowymi pytania-
mi: czy podoba jej się w Luksorze, czy była już w Karnaku, co myśli o Dolinie Królów.
Powiedział jej, jak bardzo uwielbia Amerykanów i dodał, że są wyjątkowo przyjaciel-
scy. I wyjątkowo naiwni, pomyślała Eryka.
Podano herbatę. Zayed przyniósł kilka interesujących okazów - parę figurek z
brązu, rozbitą, lecz wciąż rozpoznawalną głowę Amenhotepa III i kolekcję drewnia-
nych statuetek. Najpiękniejsza z nich przedstawiała młodą kobietę o spokojnej twa-
rzy, która oparła się niszczącemu działaniu czasu. Przednią część jej stroju zdobiły
pionowe rzędy hieroglifów. Wyceniono ją na czterysta funtów. Eryka dokładnie zba-
dała artefakt, stwierdzając, że jest autentyczny.
- Interesuje mnie ta drewniana figurka i najprawdopodobniej kamienna głowa
- odezwała się poważnym tonem.
Zayed zatarł w podnieceniu dłonie.
- Muszę porozumieć się z ludzmi, których reprezentuję - dorzuciła Eryka. - Ale
wiem, że jest coś, co gotowi są kupić natychmiast, jeśli tylko to zobaczę.
- Cóż to takiego? - zainteresował się.
- Rok temu jakiś człowiek z Houston nabył posąg Setiego I naturalnej wielko-
ści. Moi klienci słyszeli, że znaleziono podobną statuę.
- Nie mam nic takiego - odparł szybko Arab.
- Cóż, jeśli pan o niej usłyszy, znajdzie mnie pan w Winter Palace Hotel.
Zapisała swoje nazwisko na skrawku papieru i podała go Zayedowi.
- A co z tymi okazami?
- Jak już wspomniałam, muszę skontaktować się z moimi klientami. Podoba mi
się ta drewniana figurka, ale chcę się upewnić.
Podniosła swój nabytek zawinięty w arabską gazetę i ruszyła do wyjścia. Pew-
na była, iż doskonale odegrała swoją rolę. Wychodząc zauważyła syna Zayeda, tar-
gującego się z jakimś mężczyzną. Był to Arab, który ją śledził. Nie zatrzymując się i
nie spoglądając w jego stronę, opuściła sklep, ale poczuła ciarki na plecach.
Kiedy tylko chłopak pożegnał swojego klienta, Lahib Zayed zamknął frontowe
drzwi i zasunÄ…Å‚ rygiel.
- Wejdz na zaplecze - polecił synowi. - To była kobieta, przed którą ostrzegał
nas kilka dni temu Stephanos Markoulis - dodał, kiedy znalezli się na zapleczu. Na
wszelki wypadek zamknął też drzwi wychodzące na podwórze. - Idz na pocztę i
dzwoń do Markoulisa. Powiedz mu, że ta Amerykanka przyszła do sklepu i wypytywa-
ła o posąg Setiego. Ja udam się do Muhammada i polecę mu, aby ostrzegł innych.
- Co się stanie z tą kobietą? - spytał Fathi.
- To chyba oczywiste. Przypomina mi się historia tego młodego człowieka z
Yale sprzed dwóch lat.
- Czy zrobiÄ… to samo kobiecie?
- Bez wątpienia - oznajmił jego ojciec.
Chaos panujący w budynku rządowym w Luksorze napawał Erykę przeraże-
niem. Niektórzy ludzie czekali tak długo, że posnęli na podłodze. W rogu jednej z sal
zauważyła rodzinę, która koczowała tam z pewnością od kilku dni. Urzędnicy pań-
stwowi siedzący w okienkach całkowicie ignorowali tłum petentów, prowadząc mię-
dzy sobą pogawędki. Na każdym biurku leżał stos dokumentów, czekających na jakiś
niemożliwy do zdobycia podpis. Wyglądało to okropnie.
Zanim dziewczyna znalazła kogoś władającego angielskim dowiedziała się, że
Luksor nie jest nawet centrum administracyjnym. Muhfazah tej części kraju znajdo-
wał się w Asuanie i tam przechowywano wszystkie dane dotyczące spisu ludności.
Eryka powiedziała urzędniczce, że chciałaby odnalezć mężczyznę, który mieszkał na
zachodnim brzegu Nilu przed pięćdziesięciu laty. Kobieta spojrzała na nią jak na wa-
riatkę i stwierdziła, że to niemożliwe, choć można jeszcze sprawdzić na policji. Zaw-
sze istniała możliwość, że poszukiwana osoba weszła w konflikt z prawem.
Z policją poszło łatwiej niż z urzędnikami. Przynajmniej okazali życzliwość i za-
interesowanie. Większość policjantów obserwowała ją od chwili, kiedy podeszła do
okienka. Ponieważ wszystkie napisy wymalowane były po arabsku, poszła tam, gdzie
nie było kolejki. Zza biurka wyszedł jej na spotkanie młody, przystojny człowiek w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl