[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Na pewno jest skończonym łajdakiem, skoro wstydzisz się go przedstawić.
- Mamo - rzekła powoli Cynthia. - Pracuję dla ciebie, ale zaczynam
dochodzić do wniosku, że to była błędna decyzja. Czy wiesz, że kiedyś chciałam
zostać artystką?
- Artystką? Och, przymieranie głodem na jakimś nieopalanym poddaszu
to rzeczywiście najlepsza droga do szczęścia!
Cynthia zrozumiała, że ta dyskusja do niczego nie doprowadzi, dlatego
powiedziała co innego, za to bardzo dobitnym tonem:
- Mam dwadzieścia sześć lat i jeśli najdzie mnie ochota popływać po nocy
w morzu, choćby i nago...
- Nago?! - pisnęła Emma.
- ...to popływam. I jeśli zechcę spotkać się z mężczyzną, też nie będę
prosić cię o pozwolenie. Zamierzam żyć własnym życiem, a jeśli ci się to nie
podoba...
56
An43
- To co? - wyszeptała Emma, zalewając się łzami. Cynthii przypomniała
się obietnica złożona umierającemu - miała dbać o matkę i uczynić ją
szczęśliwą. Ale jakim kosztem? Kosztem własnego szczęścia i własnego życia?
- Zachowujesz się nierozsądnie - zganiła ją matka, swoim zwyczajem
zmieniając ton i przerzucając się z nastroju w nastrój. - Jestem twoją matką i
zawsze chcę dla ciebie jak najlepiej.
- Chcę zostać sama - odparła Cynthia, lecz już znacznie łagodniej. - Czy
możesz zostawić mnie samą?
Emma dotknęła dłonią skroni.
„Czuję, że dostanę migreny", zacytowała w myślach córka.
- Czuję, że dostanę migreny - powiedziała matka.
- Zawsze masz migrenę, kiedy jest ci to na rękę.
- Jakbym słyszała twojego ojca! - wykrzyknęła rozdzierającym głosem
Emma i uciekła do siebie, zatrzaskując drzwi.
Cynthia poczuła się straszliwie zmęczona i kompletnie wyzuta z energii.
Powinna była iść do mamy, przeprosić ją i pocieszyć, ale po raz pierwszy w
życiu zrozumiała, że właśnie te wszystkie „powinnam" wysysają z niej siły.
Zbyt długo pozwalała, by nią manipulowano jej poczuciem obowiązku i
wyrzutami sumienia.
Przez chwilę zastanawiała się, czy nie wyjść i nie poszukać swego
tajemniczego mężczyzny, ale odrzuciła tę myśl. Mama mimo wszystko miała
rację, Cynthia igrała z niebezpieczeństwem, podejmowała nieodpowiedzialne
decyzje, pozwalała, by emocje wzięły górę nad zdrowym rozsądkiem.
Kontrola nad sobą była czymś dobrym, ale czy ona panowała nad sobą tej
nocy? Wystarczyło, by porywacz dotknął wargami jej ramienia... A potem jej
ust. Co byłoby dalej? Mieli razem pływać, jeść, rozmawiać. W tym wszystkim
czaiło się tyle okropnych niebezpieczeństw! I tyle cudownych obietnic...
Weszła do sypialni, z ociąganiem zdjęła czerwony kostium, popatrzyła na
kuszący negliż, ale ponieważ tej nocy zużyła już całe skromne pokłady buntu,
57
An43
spakowała nową piżamę do torby razem z kostiumem i wepchnęła głęboko pod
łóżko, po czym ubrała się w grzeczną piżamkę w króliczki, a potem, leżąc w
łóżku, sięgnęła po leżący na nocnej szafce romans - skąd się tam wziął? -
przeczytała zaledwie jeden akapit o tym, jak Jasmina namiętnie całowała się z
szejkiem, cisnęła książką o ścianę, wtuliła twarz w poduszkę i wybuchnęła
płaczem.
Nie, nie z powodu kłótni z matką, lecz z powodu tego, co straciła. Mieli
przed sobą całą noc, tyle mogło się wydarzyć, tyle dla niej zaplanował, na
przykład wspólne pływanie w morzu... Wyobraziła to sobie, a wizja była tak
piękna i tak cudownie erotyczna, że Cynthia całkiem się rozszlochała.
A jeśli on pomyśli, że wybrała matkę, a nie jego? Jeśli się zraził i już nie
wróci?
Nagle dotarło do niej, że umiera z tęsknoty za kimś zupełnie obcym.
Przecież nawet nie znała jego imienia.
Rick poczekał, aż odjadą, i noc znowu będzie należała tylko do niego. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl