[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jasne. - Pewnie zrobił je Giles, pomyślał Raoul.
- Mama znalazła je wczoraj wieczorem, zanim położyłem się spać.
Znalazła?
Paul podał mu album otwarty na stronie, na której widniało kilkanaście małych fo-
tografii, takich, jakie robiono kilka lat wcześniej. Raoul przyjrzał się im dokładnie.
Ku swojemu zdumieniu ujrzał na nich Laurę w kostiumie kąpielowym podobnym
do tego, który miała na sobie dzisiaj. Musiały być zrobione, kiedy była nastolatką! Po-
czuł w głowie zamęt. Ten mały czarnowłosy chłopczyk, którego trzymała na rękach, to
Paul! Na innym zdjęciu pomagała chłopcu chodzić. Następne ukazywały ją z Guyem i
Chantelle na plaży lub nad basenem.
R
L
T
Krew pulsowała mu w skroniach.
- Gdzie te zdjęcia zostały zrobione? - spytał Raoul, oszołomiony.
- W Kalifornii, w hotelu Manhattan Beach Resort - odpowiedziała Laura za niego. -
Podczas moich ostatnich wakacji, zanim poszłam do college'u, pracowałam tam doryw-
czo jako ratowniczka i opiekunka do dzieci. Kiedyś szef zapytał mnie, czy wyświad-
czyłabym mu przysługę i przez dziesięć dni popracowała dla państwa Laroche'ów jako
niania. Mały Paul od razu mnie zawojował. Miał piękne ciemne włosy. Ze swoją oliw-
kową cerą wyglądał rozkosznie w białych pajacykach, które mu wkładała Chantelle.
Zawsze był grzeczny i uśmiechnięty. Nie znam dziecka, które mogłoby się z nim równać.
A to dlatego, że twoi rodzice - zwróciła się do chłopca - są pięknymi ludzmi, z charakte-
ru i z urody. Guy był przystojniejszy niż ten francuski gwiazdor, Louis Jourdan, a Chan-
telle przypominała Audrey Hepburn. Kiedy wyjechaliście na Hawaje, omal nie wypłaka-
Å‚am sobie oczu.
- Naprawdę? - Paul uśmiechnął się do niej.
- Tak. Przez dziesięć dni świetnie się bawiłam. Twoi rodzice prosili mnie, żebym z
wami pojechała. Wiesz, jaki hojny jest twój tata. Powiedział, że za wszystko zapłaci, a
mama twierdziła, że będzie ci beze mnie smutno. Byli dla mnie strasznie mili, ale nie
mogłam wyjechać. Niedługo miałam zacząć studia.
- Szkoda, że nic nie pamiętam.
Laura poklepała Paula po ramieniu.
- I po to właśnie są te zdjęcia. Udawałam, że jesteś moim synkiem. Nikt mi oczy-
wiście nie wierzył, bo nie byliśmy do siebie podobni, ale zawsze mówiłam, że kiedyś
będę miała takiego syna jak ty.
Raoul był ciekaw, dlaczego Laura nie miała dzieci. Wyczuł, że nie powiedziała mu
wszystkiego o swoim zwiÄ…zku z Theodore'em Stillmanem.
Paul sięgnął po swojego iPoda i zaczął słuchać muzyki, grając jednocześnie w ja-
kÄ…Å› grÄ™.
Raoul jadł śniadanie i przeglądał album, raz po raz wracając do strony ukazującej
historię, która była dla niego nowa. Laura czekała, aż skończy jeść, a potem zabrała tacę
do domu. Kiedy wróciła, stwierdziła, że Raoul na nią czeka.
R
L
T
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - burknął.
Laura zmarszczyła brwi.
- Myślałam, że wiesz. Nie pamiętasz, jak oni wyjechali w długą podróż?
- Pamiętam, ale nigdy nie łączyłem jej z tobą.
- Pewnie nie przyszło im do głowy, żeby o tym wspomnieć. A zresztą, jakie to ma
znaczenie?
Raoul zerwał się na równe nogi.
- Dobrze wiesz, że ogromne. Myślałem, że wcale cię nie znają!
- To było jedenaście lat temu. W gruncie rzeczy jestem tutaj obca. Masz pełne
prawo chronić swoją rodzinę. Mówiłeś Chantelle i Guyowi o swoich podejrzeniach wo-
bec mnie?
- Nie.
- Szkoda. Zaoszczędziłbyś sobie rozterki.
- Lauro - zaczął szorstko, pamiętając, jak zle ją potraktował. - Mówiłem już Pau-
lowi, że zabieram was dziś na jacht. Giles też może z nami jechać. - Odetchnął głęboko. -
Zacznijmy od nowa.
- Koniec z pojedynkiem? - spytała ostrożnie.
- Koniec. %7ładnych sztyletów, zatrutych strzał i szermierki słownej. Składam broń.
Laura uniosła brwi.
- Raoul Laroche bez broni?
Uniósł ręce do góry. Na jej zmysłowych ustach zagościł lekki uśmiech.
- Wyglądasz równie niewinnie jak Wercyngetoryks tuż przed bitwą pod Gergovią,
ale cóż, zaryzykuję.
Raoul wybuchnął śmiechem.
- Nie wiedziałem, że jesteś tak biegła w historii Gallów.
- Chantelle jest wielbicielką jednego z najznamienitszych wojowników w dziejach
Francji.
- Jeżeli masz jeszcze jakąś prośbę, to mów, a ja zrobię wszystko, żeby ją spełnić.
Oczy ich się spotkały.
- Chciałabym, żebyś choć przez jeden dzień nie nosił okularów.
R
L
T
- Przecież nie noszę. Mam sokoli wzrok.
- Mówię o tych wewnętrznych okularach, przez które patrzysz na świat. Może ci
siÄ™ spodoba to, co bez nich zobaczysz.
Jeżeli zobaczy więcej, niż widzi teraz, spłonie w ogniu pożądania, pomyślał.
Kilka godzin pózniej Laura wyszła z kambuza łodzi motorowej, niosąc chłopcom
dwie szklanki napoju pomarańczowego. Ustawiła parasol tak, aby osłonić Paula przed
ostrym słońcem popołudnia.
- Poradzicie sobie sami? Chcemy z Raoulem popływać przy łodzi.
Paul skinął głową. Obydwaj chłopcy byli zbyt zajęci grą elektroniczną, by udzielać
odpowiedzi.
- To do zobaczenia za chwilę - dodała.
- Ciao - odparli jednocześnie.
Zbliżyła się do drabinki, przy której czekał Raoul. W czarnych spodenkach jego
mocne opalone ciało prezentowało się tak, że Laurze aż dech zaparło. Zdjęła plażowe
wdzianko i natychmiast poczuła na sobie spojrzenie jego czarnych oczu.
Do tej pory był idealnym gospodarzem, ale dopiero teraz znalezli się sam na sam.
- Dziękuję za lunch, był super.
- Naprawdę smakowały ci moje hamburgery z frytkami? Nie żartujesz?
- Jaaa? - Aagodny wyraz twarzy potwierdzał słowa Raoula.
Już go miała oskarżyć, że z niej kpi, ale przypomniała sobie, że zawarli pakt o nie-
agresji.
- To siÄ™ cieszÄ™.
- Popływamy?
Wcześniej zakotwiczyli łódz kilka kilometrów od Cap Ferrat. Morze tu było spo-
kojne, woda bladoniebieska. Idealne warunki do kÄ…pieli.
- Marzyłam o tym od chwili przyjazdu - rzekła Laura i skoczyła z burty do wody.
- No i jak? - zawołał.
- Fantastycznie! - Woda musi mieć ze dwadzieścia pięć stopni, pomyślała.
R
L
T
Raoul odbił się od szczytu drabinki i dołączył do niej kilkoma szybkimi ruchami
ramion. Lśniące od wody czarne włosy nadawały mu wyraz jakiejś pierwotnej męskiej
siły.
Laura opłynęła łódz na plecach, by mu się przyjrzeć. Chyba czytał w jej myślach,
bo pozostawał w niewielkiej odległości za nią, płynąc kraulem, jak gdyby bawiła go
myśl, że igra ze swoją ofiarą, zanim ta stanie się jego łupem. Za każdym razem, kiedy
jego głowa unosiła się ponad wodę, ich spojrzenia się spotykały, i za każdym razem
Laura traciła wtedy oddech.
Zatoczyła pełne koło, a kiedy zbliżała się do drabinki, Raoul ruszył do akcji. Oto-
czył ją ramieniem w pasie i pociągnął do dolnego szczebla. Jej serce biło jak szalone.
Na skutek działania jakiejś magnetycznej siły ich usta połączyły się w długim i
słonym pocałunku. Raoul zamknął nogi Laury w uścisku swoich ud i uniemożliwił jej
ucieczkę, choć wcale nie chciała tego robić. W jego objęciach poczuła się inną kobietą.
Wstąpiło w nią nowe życie, bo stała się dla kogoś cenna.
Kiedy wreszcie Raoul oderwał od niej usta, złapała kilka płytkich haustów powie-
trza.
- Zejdzmy pod pokład - wyszeptał, chowając twarz w zagłębieniu jej szyi.
Przytuliła się do niego mocniej.
- Nie możemy. Mamy na pokładzie parę przyzwoitek.
- Zawieziemy ich do domu. PrzygotujÄ™ dla ciebie kolacjÄ™ u siebie. Nikt nam nie
będzie przeszkadzać.
- Masz basen, prawda? Czy kiedykolwiek z niego korzystasz?
- Od lat w nim nie pływałem.
- Dlaczego?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]