[ Pobierz całość w formacie PDF ]

muszę cię przeprosić, że nie chciałem słuchać,
kiedy mi o niej opowiadaÅ‚eÅ›. Jest naprawdÄ™ czaru­
jÄ…ca.
BÅ‚ogi uÅ›miech Vere'a sprawiÅ‚, że Draxowi za­
krÄ™ciÅ‚o siÄ™ w gÅ‚owie od straszliwej, obezwÅ‚adniajÄ…­
cej zazdrości.
A więc Vere jednak jej chce!
Drax dotąd nie brał pod uwagę takiej możliwości,
a przecież powinien się z nią liczyć. No bo czemu
brat nie miałby się przekonać, jaka cudowna jest
Sadie? Dlaczego nie miałby się w niej zakochać, tak
jak to się przydarzyło Draxowi?
- Bardzo piÄ™kna kobieta - chwaliÅ‚ Vere. - Dob­
rze zrobiÅ‚eÅ›, że jÄ… przywiozÅ‚eÅ› do Dhurahnu. Rze­
czywiście doskonale nadaje się na żonę.
Vere uśmiechał się wyczekująco, ale Draxowi
wcale nie byÅ‚o do Å›miechu. MiaÅ‚ ochotÄ™ zamor­
dować rodzonego brata! A przecież nie powinien
mieć pretensji, że, przekonawszy siÄ™, jakÄ… wspania­
łą osobą jest Sadie, Vere jednak chce ją mieć za
żonÄ™. ZwÅ‚aszcza że Drax osobiÅ›cie od samego po­
czątku namawiał go do ożenku z tą niezwykłą
kobietą. A trzeba było od razu się przyznać, że
pokochał Sadie od pierwszego wejrzenia, trzeba
było powiedzieć Vere'owi, że znalazło się wielką
miłość i że Drax chce się ożenić z Sadie Murray.
- Drax? - spytał zatroskany Vere. - Co się stało?
- Nic - odparł sucho Drax. - Zgadzam się z tobą.
Panna Sadie Murray będzie doskonałą żoną.
PENNY JORDAN
132
- Nie jesteÅ› zadowolony, mimo że ci przyzna­
łem rację? -niepokoił się Vere. - Spodziewałem się
całkiem innej reakcji.
Słowa brata zabrzmiały jak ostrzeżenie. Czyżby
Vere już poznał myśli Draxa? Czyżby chciał mu
przypomnieć, że to jemu, starszemu z braci przy­
sługuje pierwszeństwo dokonania wyboru?
Drax czuÅ‚ gorycz i ból niepohamowanej zaz­
drości. Nie przypuszczał, że kiedykolwiek będzie
czuł coś podobnego do własnego brata. Do głowy
mu nie przyszło, że nadejdzie dzień, w którym
miłość do kobiety przesłoni nie tylko miłość, ale
i przywiązanie oraz lojalność, jakie zawsze żywił
wobec Vere'a.
A przecież nie ma w tym niczyjej winy, że Vere
także pokochał Sadie. Vere i Drax mieli te same
geny, toteż nic dziwnego, że podobała im się ta sama
kobieta. Niestety, tylko jeden z nich mógł zostać jej
mężem. Drax już dawno przyrzekł to Vere'owi.
Ale czemu nie powiedzieć szczerze, że sytuacja
się zmieniła, że wyznał miłość Sadie i że ona
także go kocha? Nie, nie ma mowy! Jestem czÅ‚owie­
kiem honoru, muszę dotrzymać słowa. Jak mam
mu powiedzieć, że jednak chcę ją zatrzymać dla
siebie?
Vere był człowiekiem, który gdy raz sobie coś
postanowił, nigdy nie zmieniał zdania ani nawet nie
szedł na kompromis. A skoro chce Sadie za żonę, to
znaczy, że ją pokochał. Więc czemu miałby cierpieć
katusze, takie jakie teraz dręczyły Draxa?
%7Å‚ONA DLA SZEJKA 133
Muszę poświęcić miłość swojego życia dla brata.
Muszę poświęcić Sadie! Ale ona mnie kocha. Sama
mi to powiedziała! Mnie, a nie Vere'a! Czy to
uczciwe? Czy wobec niej zachowam siÄ™ jak czÅ‚o­
wiek honoru?
Nie, nie. Jej siÄ™ pewnie tylko tak wydaje. ZresztÄ…
Vere jest bardziej godzien miłości niż ja. To na jego
barkach spoczywa odpowiedzialność za losy nasze­
go kraju. Nie mogÄ™ mu odbierać miÅ‚oÅ›ci tak wyjÄ…t­
kowej kobiety jak Sadie. Na pewno nauczy siÄ™
kochać Vere'a. Będzie go kochała i urodzi mu
dzieci, a ja tymczasem...
Poczuł w piersi tak wielki ból, że omal się nie
rozpłakał.
- Jeśli chciałbyś ze mną o czymś porozmawiać...
- zaczÄ…Å‚ Vere, który pilnie obserwowaÅ‚ brata i za­
uważył, że dzieje się z nim coś dziwnego.
Oto miaÅ‚ sposobność powiedzieć prawdÄ™, wy­
znać swą miłość do Sadie, błagać Vere'a, żeby
mimo wszystko zechciaÅ‚ z niej zrezygnować. Jed­
nak był zbyt dumny, żeby się na to zdobyć.
- Nie, nie mamy o czym - powiedziaÅ‚. - Wszyst­
ko omówiliśmy.
Vere czuł, że brat coś przed nim ukrywa, ale
wolał go nie wypytywać. Sam nie życzyłby sobie,
żeby ktoś, choćby nawet brat blizniak, poznał jego
najskrytsze tajemnice.
Jak zwykłe, gdy czul się urażony, Vere stał się
oschły, wyniosły. Zazwyczaj Drax żartami prędko
wyprowadzał go z tego nastroju, teraz jednak był
134 PENNY JORDAN
zbyt obolaÅ‚y, żeby siÄ™ zajmować takimi drobiaz­
gami.
- Minister stanu przypomina o zbliżającej się
rocznicy ogłoszenia niepodległości Dhurahnu.
- GÅ‚os Vere'a przerwaÅ‚ gÅ‚uchÄ… ciszÄ™. - Czyni przy­
gotowania do obchodów święta w Oazie Dwóch
Gołębi. Mam nadzieję, że będziesz obecny.
- Tak - odparł Drax tonem równie oschłym jak
ton, którego użył Vere.
- Rozumiem, że Sadie też tam będzie.
Samo wypowiedzenie jej imienia przez brata
zabolało jak nóż wbity prosto w serce.
- Skoro sobie tego życzysz - odparł Drax.
- Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności,
wydaje siÄ™ wÅ‚aÅ›ciwe, by wzięła udziaÅ‚ w uroczys­
tości tak ważnej dla naszego kraju - powiedział
cicho Vere.
Nie rozumiał, czemu Drax nie widzi, jak bardzo
go krzywdzi, dlaczego ukrywa przed nim coÅ› waż­
nego, coÅ› co caÅ‚kiem wyprowadziÅ‚o go z równowa­
gi, zburzyło jego zazwyczaj pogodny nastrój. Vere
nigdy dotąd nie czuł takiej dotkliwej samotności.
- Nawet więcej, niżeli właściwe - ciągnął Vere.
- Uważam, że powinna być kojarzona z rodziną
królewską.
- Skoro sobie życzysz - odparł z uszanowaniem
Drax.
- %7Å‚yczÄ™ sobie.
MaÅ‚o brakowaÅ‚o, by siÄ™ pogniewali. I to z powo­
du kobiety.
%7Å‚ONA DLA SZEJKA 135
Nie byle jakiej kobiety, pomyślał Drax, tylko
mojej Sadie.
Dopiero nad ranem przestała czekać na Draxa
i położyła się spać. Mimo że obudziła się tuż przed
południem, miała podkrążone oczy i przeczucie, że
stało się coś złego.
Pokojówka przekazaÅ‚a wiadomość od Draxa. Sa­
die zostanie oficjalnie przedstawiona Vere'owi, wo­
bec czego ma siÄ™ ubrać odpowiednio do okolicznoÅ›­
ci. Tylko tyle. %7ładnego słowa ani żadnego gestu.
A przecież dopiero co przysięgał, że ją kocha, nawet
chciał ją pojąć za żonę!
Sadie czuła się opuszczona i bardzo samotna.
Nigdy nie było jej tak zle na świecie. Nawet podczas
rozwodu rodziców. Nie rozumiała, co się stało. No
bo jeśli Drax naprawdę ją kochał, to musiałby do
niej wrócić, nie mógłby udawać, że ona nie istnieje.
A może jego brat nie zgodziÅ‚ siÄ™ na to maÅ‚­
żeństwo? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl