[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lu. Przyłożę sobie na nogę lód i będzie po sprawie.
Na myśl, że Jenny mogłaby odmówić skorzystania z jego pomocy i zniknąć bez
żadnego wyjaśnienia, Rodrigo ogarnęła panika. Nie chciał się z nią rozstawać w gniewie.
Właściwie to wcale nie chciał się z nią rozstawać, uświadomił sobie ze zdziwieniem. Je-
dyne, czego teraz chciał, to wziąć ją w ramiona i wyznać jej, jak bardzo pragnie znów
zaznać słodkiego smaku jej ust. Pożądanie zawładnęło jego ciałem i umysłem. Przykuc-
nął przy kanapie i wziął w dłonie drobną rękę Jenny, po czym przycisnął ją do swych
spragnionych ust. Jej skóra pieściła jego wargi niczym najdelikatniejsze płatki kwiatu.
- Mmm, chyba cierpię na zaniki pamięci - mruknął, patrząc jej głęboko w oczy.
- Słucham?!
Szczęśliwie Jenny była tak zaskoczona, że nie protestowała. Siedziała nieruchomo,
wpatrując się w niego swymi przepastnymi, błękitnymi oczyma.
- Zapomniałem, że jesteś aż tak piękna, Jenny Wren. A przecież miałem okazję do-
brze się ci przyjrzeć, z bardzo bliska, jak zapewne sobie przypominasz. - Rodrigo deli-
katnie przesunął swym szorstkim policzkiem po jej aksamitnej dłoni i mruknął zmysło-
wo, uśmiechając się pod nosem. - Kiedy cię zobaczyłem na korytarzu, naprawdę myś-
lałem, że śnię...
Przerwało mu mocne pukanie do drzwi i Rodrigo, zakląwszy po hiszpańsku, wstał,
by przywitać lekarza.
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Diagnoza doktora okazała się pomyślniejsza, niż się spodziewała: lekkie skręcenie
kostki. Podczas badania jej umysł pracował na przyspieszonych obrotach, a myśli goniły
jedna drugą. Otaczający ją luksus i pewny siebie sposób bycia Rodrigo sprawiły, że stra-
ciła rezon i zwątpiła w słuszność tego, co zamierzała zrobić. I tak podejrzewał, że zależa-
ło jej na jego pieniądzach, kto wie, jak zareaguje, gdy dowie się, że zaszła z nim w ciążę.
Wprawdzie nie tknęła ani grosza z alimentów, ale najwyraźniej nie przekonało go to o
szczerości jej intencji.
Kiedy tylko lekarz założył jej bandaż elastyczny i pożegnał się z nimi uprzejmie,
Jenny, zaciskając zęby z bólu, postawiła obie nogi na podłodze.
- A ty co wyprawiasz? - Rodrigo stał przy drzwiach i wpatrywał się w nią z obu-
rzeniem.
- Zakładam sandały - burknęła. - Dzięki za wezwanie lekarza - dodała, zreflekto-
wawszy się.
W końcu poświęcił jej dużo czasu, który, jak sam wielokrotnie zaznaczał, najchęt-
niej przeznaczał na pracę.
- Wspomniałaś wcześniej, że masz mi coś do powiedzenia - nie ustępował.
Stał z ramionami skrzyżowanymi na piersi, blokując swoim atletycznym ciałem
wyjście.
W eleganckim garniturze, swobodny, emanujący władczą siłą, wyglądał tak impo-
nująco, że Jenny straciła resztki pewności siebie. Kiedy pomagał jej mocować brezent
nad szklarnią podczas burzy na kornwalijskiej prowincji, wydawał się bardziej ludzki i
mniej niedostępny dla zwykłej angielskiej dziewczyny z niezamożnej rodziny.
- Jestem w ciąży - oznajmiła zrezygnowana.
- Słucham?!
- W ciąży. Z tobą. - Gdyby nie była aż tak onieśmielona i przestraszona, zapewne
uznałaby jego minę za zabawną.
Rodrigo dosłownie oniemiał. Stał z otwartymi ustami, z których przez dobrych kil-
ka chwil nie wydobył się żaden dźwięk. W końcu wykrztusił:
- Dlaczego nie zadzwoniłaś od razu?
Podszedł do kanapy, usiadł obok niej i ukrył twarz w dłoniach.
- Uznałam, że takich wieści nie przekazuje się przez telefon. - Jenny ledwie słysza-
ła swój głos, jej serce waliło tak mocno. - Wiem, że nigdy nie chciałeś mieć dzieci, i że
nie jesteśmy już małżeństwem, ale...
- Rozumiem, ale to dla mnie naprawdę wielki szok. Daj mi chwilę na ochłonięcie,
dobrze?
Ku jej zaskoczeniu Rodrigo wziął Jenny za rękę i ścisnął serdecznie jej dłoń. I mi-
mo że w jego głosie słyszała raczej strach i zwątpienie, a nie euforię typową dla przy-
szłych ojców, w jej sercu zabłysła iskierka nadziei.
- Mam nadzieję, że bierzesz pod uwagę, iż posiadanie dziecka może dać wiele ra-
dości i okazać się prawdziwym błogosławieństwem. Zamierzam urodzić to dziecko nie-
zależnie od tego, co zdecydujesz - ostrzegła go.
Przewidywała, że Rodrigo nie będzie zachwycony i przygotowała się na trudną
rozmowę, ale jego brak entuzjazmu mimo wszystko zranił ją okrutnie. A przecież mogli-
by mieć wszystko, cudowną rodzinę i wspaniałe życie, gdyby tylko pozbył się tych swo-
ich głupich poglądów.
- W każdym razie powinnaś zamieszkać u mnie na czas pobytu w Barcelonie, bę-
dzie nam łatwiej wszystko omówić i podjąć jakieś decyzje. Poślę po twój bagaż, a my
pojedziemy do domu.
Jenny wyswobodziła dłoń z jego uścisku. Do domu, powiedział, a przecież zamie-
rzał ją odesłać z powrotem do Londynu. Cóż, powinna się liczyć i z takim zakończeniem,
ale na razie jej serce dyktowało jej cierpliwość. W końcu nie chodziło już tylko o jej
uczucia, ale o dobro jej upragnionego, zrodzonego z wielkiej miłości dziecka.
- A nie musisz wracać do pracy? - Nie chciała, by zabrzmiało to złośliwie, ale
Rodrigo rzucił jej ironiczny uśmieszek. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl