[ Pobierz całość w formacie PDF ]
My, ludzie, straciliśmy nasze imiona w verw nadan, ale nauczyliśmy się, jak je odzy-
skać. Imię to my sami. Czemu śmierć miałaby to zmienić?
Spojrzał na Mistrza Przywołań, lecz Brand siedział bez ruchu z ponurą twarzą i słu-
chał, nie odzywając się ani słowem.
Zechcesz powiedzieć o tym coś więcej, Mistrzu Imion? poprosił król.
Powiem to, co częściowo odkryłem, częściowo odgadłem. Nie z wioskowych opo-
wieści, lecz z najdawniejszych zapisów przechowywanych w Wieży Osobnej. Tysiąc lat
przed czasami pierwszych królów z Enladu na wyspach Ea i Solea żyli ludzie, pierwsi
i najwięksi z magów, Twórcy Run. To oni nauczyli się zapisywać Mowę Tworzenia.
Stworzyli runy, których smoki nigdy nie poznały. Nauczyli nas nadawać każdej duszy
prawdziwe imię, w którym kryje się jej prawda, ona sama. I dzięki swej mocy obdarzyli
każdego, kto nosi prawdziwe imię, życiem po śmierci ciała.
%7łycie wieczne podjął cicho Seppel. Uśmiechał się lekko. W wielkiej krainie
pełnej rzek i gór, i pięknych miast, gdzie nie ma bólu ni cierpienia, a każda istota trwa
niezmieniona, niezmienna na zawsze... Oto marzenie zawarte w pradawnych Kunsztach
Palneńskich.
Gdzie? spytał Mistrz Przywołań. Gdzie jest ta kraina?
Na innym wietrze oznajmiła Irian. Poza zachodem. Powiodła po nich
wzrokiem, w którym odbijał się gniew i wzgarda. Sądzicie, że my, smoki, latamy
tylko na wiatrach tego świata? Myślicie, że nasza wolność, dla której zrezygnowali-
śmy ze wszystkich rzeczy ziemskich, nie jest większa niż wolność bezrozumnych mew?
%7łe nasza kraina to kilka skał na skraju waszych bogatych wysp? Do was należy ziemia
i morze, lecz my jesteśmy ogniem słońca. My fruwamy z wiatrem. Chcieliście zapano-
wać nad ziemią, pragnęliście tworzyć i zachowywać wytwory swych rąk. I dostaliście
to. To właśnie był wielki podział, verw nadan. Ale nie wystarczała wam wasza część.
Pragnęliście nie tylko waszych trosk, lecz naszej wolności. Pragnęliście wiatru.
Zaklęciami i magią krzywoprzysięzców skradliście połowę naszej krainy. Otoczyliście
murem, nie dopuszczając do niej życia i światła, abyście sami mogli żyć w niej wiecz-
nie. ZÅ‚odzieje, zdrajcy!
Siostro wtrąciła szeptem Tehanu to nie są ludzie, którzy ukradli nam naszą
krainę. To ci, którzy płacą cenę.
Po jej szorstkich słowach zapadła cisza.
Jaka była cena? spytał w końcu Mistrz Imion.
Tehanu spojrzała na Irian. Irian zawahała się, po czym odpowiedziała, zniżając głos:
Chciwość gasi słońce. To słowa Kalessina.
Wówczas przemówił Mistrz Wzorów, Azver. Cały czas patrzył w dal, pomiędzy
drzewa po drugiej stronie polany, jakby śledził lekkie poruszenia liści.
138
Starożytni dostrzegali, że królestwo smoków nie należy tylko do ciała. %7łe potrafią
też wzlecieć... może nawet poza czas... i zazdroszcząc im tej swobody, podążyli Smoczą
Drogą, na zachód poza zachodem. Tam zajęli dla siebie część owej krainy, bezczasowej
krainy, w której jazń może trwać wiecznie. Lecz nie w ciele, jak u smoków. Ludzie mogli
trafić tam tylko duchem. Wznieśli zatem mur, którego nie mogła przekroczyć żadna
żywa istota, ani człowiek, ani smok, lękali się bowiem gniewu smoków, a ich sztuka
nadawania imion pozwoliła zasnuć zachodnie krainy wielką siecią zaklęć. I kiedy ludzie
z wysp umierają, trafiają na zachód poza zachodem i żyją tam duchem, wiecznie.
Gdy jednak wzniesiono mur i rzucono zaklęcia, za murem przestał wiać wiatr, morze
się cofnęło, zródła wyschły, góry wschodu słońca stały się górami wiecznej nocy. Umarli
przybywali do mrocznej krainy, suchej krainy.
Wędrowałem nią wtrącił cicho, jakby wbrew sobie Lebannen. Zmierci się nie
bojÄ™, lecz tej krainy owszem.
Zapadła cisza.
Cob i àorion próbowali zburzyć mur, przywrócić martwych z powrotem do
życia powiedział Mistrz Przywołań szorstkim, niechętnym tonem.
Nie do życia, mistrzu sprostował Seppel. Podobnie jak Twórcy Run pragnęli
bezcielesnego, wiecznego trwania.
A jednak ich zaklęcia poruszyły to miejsce. Mistrz Przywołań zamyślił się głę-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]