[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wali kułakiem, powoznik żołnierzy
Wali biczyskiem, wszystko z drogi zmyka,
Kto się nie umknął, kibitka nań wbieży.
Gdzie? - Kto w niej jedzie? - Nikt nie śmie zapytać.
%7łandarm tam jechał, pędzi do stolicy,
Zapewne cesarz kazat kogoś schwytać.
"Może ten żandarm jedzie z zagranicy? -
Mówi jenerał. - Kto wie, kogo złowił:
Może król pruski, francuski lub saski,
Lub inny Niemiec wypadł z cara łaski,
I car go w turmie zamknąć postanowił;
Może ważniejsza pochwycona głowa,
Może samego wiozą Jermołowa *.
Kto wie! ten więzień, chociaż w słomie siedzi,
Jak dziko patrzy! jaki to wzrok dumy:
Wielka osoba; za nim wozów tłumy:
To pewnie orszak nadwornej gawiedzi;
A wszyscy, patrz no, jakie oczy śmiałe;
Myśliłem, że to pierwsze carstwa pany,
%7łe jenerały albo szambelany,
Patrz, oni wszyscy - to są chłopcy małe.
Co to ma znaczyć, gdzie ta zgraja leci?
Jakiegoś króla podejrzane dzieci".
Tak z sobą cicho dowódzcy gadali;
Kibitka prosto do stolicy wali.
PRZEDMIEZCIA STOLICY
Z dala, już z dala widno, że stolica.
Po obu stronach wielkiej, pysznej drogi
Rzędy pałaców. - Tu niby kaplica
Z kopułą, z krzyżem; tam jak siana stogi
Posągi stoją pod słomą i śniegiem;
Owdzie, za kolumn korynckich szeregiem,
Gmach z płaskim dachem, pałac letni, włoski,
Obok japońskie, mandaryńskie kioski
Albo z klasycznych czasów Katarzyny
Zwieżo małpione klasyczne ruiny.
Różnych porządków, różnych kształtów domy,
Jako zwierzęta z różnych końców ziemi,
Za parkanami stoją żelaznenu,
W osobnych klatkach. - Jeden niewidomy:
Pałac krajowej ich architektury,
Wymysł ich głowy, dziecko ich natury.
Jakże tych gmachów cudowna robota!
Tyle kamieni na kępach śród błota!
W Rzymie, by dzwignąć teatr dla cezarów,
Musiano niegdyś wylać rzekę złota *;
Na tym przedmieściu podłe sługi carów,
By swe rozkoszne zamtuzy dzwignęli,
Ocean naszej krwi i Å‚ez wyleli.
%7łeby zwiezć głazy do tych obelisków,
Ileż wymyślić trzeba było spisków,
Ilu niewinnych wygnać albo zabić,
Ile ziem naszych okraść i zagrabić;
Póki krwią Litwy, łzami Ukrainy
I złotem Polski hojnie zakupiono
Wszystko, co mają Paryże, Londyny,
I po modnemu gmachy wystrojono,
Szampanem zmyto podłogi bufetów
I wydeptano krokiem menuetów.
Teraz tu pusto. - Dwór w mieście zimuje,
I dworskie muchy, ciÄ…gnÄ…ce za woniÄ…
Carskiego ścierwa, za nim w miasto gonią.
Teraz w tych gmachach wiatr tylko tańcuje;
Panowie w mieście, car w mieście. - Do miasta
Leci kibitka; zimno, śnieżno było;
Z zegarów miejskich zagrzmiała dwunasta,
A słońce już się na zachód chyliło *.
Niebios sklepienie otwarte szeroko,
Bez żadnej chmurki, czcze, ciche i czyste,
Bez żadnej barwy, blado przezroczyste,
Jako zmarzłego podróżnika oko.
Przed nami miasto. - Nad miastem do góry
WznoszÄ… siÄ™ dziwnie, jak podniebne grody,
Słupy i ściany, krużganki i mury,
Jak babilońskie wiszące ogrody:
To dymy z dwiestu tysięcy kominów
Prosto i gęsto kolumnami lecą,
Te jak marmury kararyjskie świecą,
Tamte się żarzą iskrami rubinów;
W górze wierzchołki zginają i łączą,
Kręcą w krużganki i łukami plączą,
I ścian, i dachów malują widziadła;
Jak owe miasto, co nagle powstanie
Ze śródziemnego czystych wód zwierciadła
Lub na libijskim wybuchnie tumanie,
I wabi oko podróżnych z daleka,
I wiecznie stoi, i wiecznie ucieka *.
Już zdjęto łańcuch, bramy otwierają,
Trzęsą, badają, pytają - wpuszczają.
PETERSBURG
Za dawnych greckich i italskich czasów
Lud się budował pod przybytkiem Boga,
Nad zródłem nimfy, pośród świętych lasów,
Albo na górach chronił się od wroga.
Tak zbudowano Ateny, Rzym, SpartÄ™.
W wieku gotyckim pod wieżą barona,
Gdzie była cała okolic obrona,
Stawały chaty do wałów przyparte;
Albo pilnując spławnej rzeki cieków
Rosły powoli z postępami wieków.
Wszystkie te miasta jakieś bóstwo wzniosło,
Jakiś obrońca lub jakieś rzemiosło.
Ruskiej stolicy jakież są początki?
Skąd się zachciało sławiańskim tysiącom
Lezć w te ostatnie swoich dzierżaw kątki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl