[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Tak! - rzucił bez wahania, ale po chwili stał
przed niÄ… Joel odmieniony, z naturalnÄ…, delikatnie
drwiÄ…cÄ… minÄ….
- Wątpię, żeby następne spotkanie mogło wyjść
nam obojgu na dobre. I... może to do mnie niepodobne,
ale nie chcę, żebyś przeze mnie cierpiała. - Pogładził
jÄ… po policzku jak dziecko. - %7Å‚egnaj, Tiffany.
Odwrócił się szybko i odszedł w kierunku jachtu,
do swojego samotnego, skÄ…panego w sztucznym blasku
świata. I do tępej rozpaczy, skrywanej pod maską
ROZBITKOWIE
49
cynizmu. Tak myślała szlochająca Tiffany, gotowa
zedrzeć z niego maskę i zaspokoić wilczy głód uczucia.
Była pewna, że potrafiłaby tego cudu dokonać, ale
nie mogła i nie rozumiała dlaczego.
Ocierając łzy grzbietem dłoni, przypomniała sobie
o pierścionku Armanda. Noszenie tej niechlubnej
pamiątki straciło sens. Od dzisiaj nie jest zawiedzioną
kochanką, nie powie nigdy, że  wszyscy mężczyzni są
jednakowi". Zostawi w pamięci szczęśliwe chwile
spędzone z Armandem i zajmie się tylko przyszłością.
Zwięcie wierzyła, że spotka jeszcze kiedyś Joela Fabera,
oby jak najdalej od Haven Bay... Z ulgą przełożyła
pierścionek na palec drugiej ręki.
Zdała sobie nagle sprawę, że Joel podjął za nią
dwie decyzje. Program o miasteczku Haven Bay
- jeżeli okaże się sukcesem - może przyciągnąć innego
finansistę, który rzuciłby okiem na jej projekt.
W każdym razie Carol i Alan nie stracą nadziei.
Garret zaÅ› bÄ™dzie miaÅ‚ szansÄ™ rozmyÅ›lać w nie­
skończoność o hojności Joela Fabera, ponieważ nie
dowie się niczego więcej o ich spotkaniu na  Liberty".
Jeżeli to prawda, że stary rybak postanowił użyć jej
do własnych nikczemnych celów, nie doczeka się
najmniejszej satysfakcji.
Stała na przystani wypatrując kutra i myślała
o pracy. Najchętniej zaczęłaby w tej chwili. Było tyle
do zrobienia, zanim kamery pojawiÄ… siÄ™ w Haven
Bay: trzeba postawić na baczność całe miasteczko,
przygotować plakaty, pamiątki, urządzić parkingi,
zaplanować trasy morskich wycieczek.
Miała zupełnie wolną rękę, środki, o jakich nigdy
nie śniła. A jeśli zrobi superprogram, po którym
widzowie będą domagali się serii następnych? Co
powie na to Joel Faber? Może ustąpi ze swojego
 nigdy"? Tiffany była tyleż uparta, co marzycielska.
ROZDZIAA SZÓSTY
Przewrotność natury ludzkiej bywa zaskakująca:
Tiffany doszła do takiego właśnie, banalnego skądinąd
wniosku po powrocie do Haven Bay i rozmowach
z jego mieszkańcami. Na wiadomość, że Joel Faber
sfinansuje olbrzymie przedsięwzięcie reklamowe na
rzecz miasteczka, reagowano rozmaicie.
- %7Å‚adna Å‚aska - mruczaÅ‚ posÄ™pnie Garret. - Naj­
wyższa pora, żeby spłacił część długu.
Kiedy Tiffany pytała, co ma na myśli, kręcił
przecząco głową i chował się przestraszony jak żółw
do skorupy.
Byli tacy, którzy nie wierzyli, że Joel Faber przejął
się ich kłopotami. Słysząc o  przywiązaniu do rodzinnej
ziemi", machali ręką z zakłopotaniem. Reuben,
powiadali, wychowywał go w taki sposób, że biedny
chłopak nie miał żadnych powodów lubić Haven
Bay. A potem nieszczęsny sztorm... Nagle urywały się
wspomnienia, jak gdyby sztorm był jakimś zbiorowym
wstydliwym piętnem. Jedyne wytłumaczenie, które
im przychodziło do głowy, to zmysł praktyczny Joela.
Turystyka musiała być świetnym interesem, a dla
pieniędzy ludzie jego pokroju zrobią wszystko - co
do tego panowała zgoda.
Bardzo dobrze, myślała Tiffany, bo najzagorzalsi
pesymiści, przeciwnicy pomysłu, powoli zaczynali
wierzyć w jego sens i trochę pomagać. W końcu,
szeptali, taki rekin jak Joel Faber nie brałby się za
byle co.
Tiffany nie miała zamiaru wyprowadzać ich z błędu.
ROZBITKOWIE 51
Wiara czyni cuda, a ona potrzebowała poparcia
caÅ‚ego miasteczka. Gdyby wiedzieli, co sÄ…dzi o wszys­
tkim Joel, jej własna wiara na nic by się nie zdała.
Ni stąd, ni zowąd poprawiły się miny miejscowym
biznesmenom. Przestali mówić o ryzyku i zaczęli
obliczać przyszłe zyski. Ożywili się sklepikarze, drobni
ciułacze, wszyscy w coś inwestowali. Powstało pole
kempingowe, zbrojono tereny budowlane.
Z największym entuzjazmem podchodziła do tego
młodzież. Prześcigali się w pomysłach i garnęli do
każdej pracy. To oni nie mieli nic do stracenia,
a wiele do wygrania. Przede wszystkim jednak
potraktowali tÄ™  gorÄ…czkÄ™ wielorybów" jak nad­
zwyczajnÄ… przygodÄ™. Trawlery rybackie, odnowione
i pomalowane, błyszczały w słońcu. Pojawiły się
nowe szyldy, kolorowe dekoracje rozweselały ulice.
Haven Bay zmieniło się nie do poznania.
Alan miaÅ‚ zawiadywać ruchem turystycznym: pro­
wadzić rezerwację, przyjmować wycieczki, panować
nad wszystkim. PoczÄ…tkowo, aż do skoÅ„czenia szko­
ły, ciotka Tiff gotowa była mu pomagać, pózniej
prowadziłby sam całą agencję, przy pomocy swojej
matki jako sekretarki i skarbnika. Tiffany wynajęła
na biuro mały sklep w środku miasta. Porzucony
od lat, wymagał remontu i przeróbek. Zajęli się
tym koledzy Alana, a ostatniego dnia studenci
szkoły plastycznej wymalowali na ścianach piękne
wieloryby.
Niepokój o przyszłość Alana przybrał zupełnie
nowe wymiary. Carol była w siódmym niebie. Jako
Wietnamka przeżyÅ‚a w tym miasteczku czasy pode­
jrzliwości i niedowierzania. Jej naturalna serdeczność
oraz upór, z jakim matka i syn pokonywali własne
ograniczenia, musiały jednak, wcześniej czy pózniej,
wzbudzić w sercach rybaków szacunek. Jeżeli kiedykol­
wiek pokazywano ich palcami, to z podziwem, aby
ROZBITKOWIE
52
udowodnić, że nawet najtrudniejsze życie warto
przeżyć.
Od kilku lat Carol pracowała w szkole jako pomoc
nauczyciela. Teraz całe grono pedagogiczne uległo jej
namowom, żeby zorganizować praktyczne zajęcia
z wychowania obywatelskiego. W dzień wolny od
nauki dzieci podzieliły się na drużyny i ruszyły do
malowania płotów, sprzątania śmieci, koszenia trawy...
Prawdziwy cud! Apatyczne do niedawna miasteczko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl