[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Do Jersey.
- Przecież nie wiesz konkretnie, gdzie.
198
KERRY CONNOR
- Ale kiedy zadzwonisz do mnie, będę bliżej celu.
Trzasnął drzwiami i za moment znalazł się przy samochodzie. Szlag, nie wiedział, ile Newcomb ma
nad nim przewagi. Mógł już być na miejscu.
- Dwadzieścia pięć lat w służbie i ciągle widzieć, jak sukinsyny, o których winie wie każdy, zawsze
wychodzą na wolność. Chastain był gorszy od nich wszystkich, a my mogliśmy mu naskoczyć.
Kathleen nie odpowiedziała. Newcomb perorował tak od chwili, kiedy wsadził ją do samochodu i
zaczął wyjeżdżać z miasta.
Co gorsze, znów miała na rękach kajdanki.
Jak można było oczekiwać, ciągnął dalej.
- On nie przestanie, przecież wiesz. Może być tylko gorzej. Ktoś musi go wreszcie zatrzymać.
Patrzyła, jak szosa miga za oknem, kalkulując, co by sobie zrobiła, gdyby wyskoczyła teraz z jadącego
samochodu. Zapewne ułatwiłaby zadanie Newcombowi. Pozostałoby mu tylko zawrócić i ukryć ciało.
Musi istnieć inny sposób ucieczki. Może wykombinuje coś na miejscu, tam gdzie przywiezie ją
Newcomb. Pomyślała, że musi się liczyć ze śmiercią.
Nagle uświadomiła sobie, że Newcomb przestał mówić. Uniosła głowę i zobaczyła we wstecznym
lusterku, że raz po raz rzuca na nią spojrzenie, w którym lśni niezdrowa gorączka. Jeśli dotychczasowe
zachowanie detektywa nie wystarczyło, by Kathleen nabrała przekonania, że ma do czynienia z
niebezpiecznym szaleńcem, dziki błysk w jego oczach upewnił ją o tym ostatecznie. Odwróciła
głowę, usiłując nie patrzyć w jego kierunku.
- Rozumiesz, dlaczego muszę to zrobić, prawda?
UCIECZKA W MROK
199
- Nie wiem, co według ciebie powinnam odpowiedzieć. Potrzebujesz mojej zgody?
- Nie, raczej nie.
- Potrafisz to zrobić, detektywie Newcomb? Naprawdę jesteś zdolny mnie zabić?
- Myślisz, że nie zabijałem wcześniej? Nie żartuj.
- Jak Pete Crowley?
- Jak Pete Crowley.
- Musiał wiedzieć, że jesteś jednym z glin nie będących na żołdzie Chastaina i jak strasznie chcesz
dopaść tego drania. Przyszedł do ciebie, a ty zastrzeliłeś go z zimną krwią.
- Dostał to, na co zasłużył. Nikt nie wie, ile zabójstw miał na swoim koncie.
- Uratował mi życie.
Powieki Newcomba zwęziły się w wąskie szparki.
- Nie przypominaj mi.
- A ja, detektywie? Ja też zasłużyłam na śmierć? Nie odpowiedział i nie patrzył na nią. Wyczuła, że
zyskała punkt.
Musiała kuć żelazo póki gorące.
- Nie zabijałeś niewinnych osób, prawda, detektywie Newcomb? Nie wierzę w to. - Przyjęła jego
milczenie za potwierdzenie. - Zgadza siÄ™, detektywie?
- Sama odpowiedziałaś sobie na pytanie. Jestem funkcjonariuszem policji kryminalnej. Moim powoła-
niem jest znajdowanie szumowin takich jak Chastain i oczyszczanie z nich miasta.
- W granicach prawa. Walnął pięścią w kierownicę.
- Próbowałem. Wszyscy próbowaliśmy. Ale nie mam już innego sposobu i Bóg mi świadkiem, zrobię
to.
200
KERRY CONNOR
- Bo Ross nie byłby w stanie? A myślałeś, że mógłby, detektywie? Zabić mnie, kiedy dowiedział się
prawdy?
- Nie życzyłem mu, aby musiał to sprawdzać, ale tak, owszem, uznałem, że byłoby dobrze mieć kogoś,
kto nienawidzi Chastaina równie głęboko jak my. Kogoś, kto wie, jak ważne jest usadzenie tego łotra.
- Nie doceniłeś go.
- Przeceniłem go. Nie sądziłem, że straci głowę z powodu jakiejś kiecki. Więc musiałem wziąć sprawy
w swoje ręce.
- Nawet jeśli oznacza to, że nie będziesz lepszy niż Chastain? - nie ustępowała.
- Jedna śmierć w porównaniu z kilkunastoma? Dużo by mi brakowało!
- Morderstwo jest morderstwem, detektywie.
- Chastain morduje dla siebie. Ja próbuję ocalić innych ludzi. Pomyśl, o ile bezpieczniejszy będzie
świat, gdy ten potwór znajdzie się za kratkami!
Kathleen znów przymknęła oczy. Przerażała ją świadomość, że jeszcze parę dni temu zapewne
przyznałaby mu rację. Nic nie było ważniejsze niż zobaczenie, jak Chastain w końcu dostaje to, na co
zasłużył. I gotowa była poświęcić się dla tej sprawy.
Lecz wszystko się zmieniło. Teraz wiedziała, że nawet zemsta nie jest warta jej poświęcenia. Zresztą
już nie chciała umierać. Po raz pierwszy, odkąd pamiętała, własne życie zaczęło dla niej coś znaczyć.
- Nie musisz tego robić. Istnieje płyta z plikami, które i skopiowałam tamtego wieczoru, kiedy do
mnie strzelał. A w nich sprawozdania finansowe, dokumentujące nielegalne interesy Chastaina. To
wystarczy, aby go skazać.
Roześmiał się kpiąco.
UCIECZKA W MROK
201
- Dobra, nawet gdybym uwierzył, że istnieje taki cudowny dowód, i tak by mi nie wystarczył.
Degenerat, który ma tyle zabójstw na sumieniu, miałby zarobić nędzne parę łat za malwersacje
finansowe i odbębnić wyrok w luksusowej celi, bo stać go na to? Osądzony za zwykłe przekręty
białych kołnierzyków? Wolne żarty! Musi być tak, jak powiedziałem. Nie ma innego sposobu.
Kathleen, świadoma, że niecałe dwadzieścia cztery godziny wcześniej sama myślała podobnie, nie
czuła się na siłach oponować.
- Nie masz racji - mruknęła. - Wiesz, że nie masz.
Jechali milę za milą, oddalając się od miasta, od Rossa. Zastanawiała się, kogo Newcomb próbował
przekonać - ją czy samego siebie.
Ross przyglądał się każdemu pojazdowi, który wyprzedzał na trasie do New Jersey. Raczej nie liczył,
że zdoła nadrobić dystans do Newcomba, ale nie rezygnował. Lepsza była taka opcja niż myślenie,
czy aby nie zmierza w złym kierunku.
Albo czy Kathleen jeszcze żyje.
Nie, taka możliwość w ogóle nie ma prawa zaistnieć.
Zadzwoniła komórka. Odebrał, zanim zdążyła odezwać się ponownie.
- Powiedz, że masz.
- Mam. - Reggie pospiesznie podał adres. - Potrzebujesz wskazówek, jak dojechać?
- Podaj na wszelki wypadek.
Przytrzymując podbródkiem telefon przy uchu, Ross nabazgrał wskazówki na kawałku papieru, który
położył wcześniej na przednim siedzeniu. Nie był nawet pewien, czy chodzi o to miejsce. Ale
przynajmniej coś miał.
202
KERRY CONNOR
- Dzięki, Reg. Zadzwoń do policji stanowej z New Jersey. Powiedz im, że porwano kobietę, że jej
życie jest w niebezpieczeństwie i przyślij ich tam.
- Rozumiem. Jesteś pewien, że on tam właśnie z nią jedzie?
- Niczego nie jestem pewien. Ale to jedyne, co mam. Wyłączył się i rzucił komórkę na siedzenie,
wciskajÄ…c
gaz do podłogi. Miał jeszcze dobre pół godziny jazdy do działki Newcomba.
Zamierzał pokonać ten dystans w dziesięć minut, nie więcej.
Ostatecznym celem ich jazdy był niezabudowany kawałek terenu, położony w pewnej odległości od
autostrady w Północnym Jersey. Działka, obramowana ze wszystkich stron drzewami, była [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl