[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Szczerze mówiąc, uważam, że trochę przegiąłeś. Nie mogłem się połapać, co ty wyprawiasz.
A z zachowania Caitlin i pozostałych wynika, że oni też nie mieli o tym pojęcia.
- Może i nie - zgodził się Rob. - Ale mogli dać innym pojęcie o naszych zamiarach,
gdyby przekazali im pełną listę systemów, które odwiedzili.
Westchnął. - Naprawdę sądziłem, że się przyczają i będą trzymać gęby na kłódkę do
czasu, aż my będziemy zupełnie gotowi. Wiesz, że ci ludzie kochają swoją reputację. Ale
wtedy pojawiłeś się ty i zacząłeś kołysać łódką. Savage zaczął świrować, a inni stali się...
niegodni zaufania. Musieliśmy przyśpieszyć nasze terminy i zamknąć kilka jadaczek.
- Wasze terminy? - Matt próbował dostrzec, co znajduje się na mapie przyklejonej
taśmą u szczytu stołu. Ze swojego miejsca widział ją do góry nogami, ale zauważył na niej
kawałek lądu wbijający się w punkt zetknięcia dwóch rzek. Wydawał się Mattowi dziwnie
znajomy, ale nie potrafił powiedzieć dlaczego.
- Wybacz, ale wciąż nie mam pojęcia, o czym ty mówisz - powiedział Matt. - Co robili
dla ciebie wirtualni wandale oprócz sporego zamieszania?
Rob znów posłał mu drapieżny uśmiech. - Jeśli na-mieszali ci w głowie, to znaczy, że
doskonale wywiązali się ze swojego zadania. Cat i jej mało dyplomatyczni przyjaciele mieli
wzniecić piekło, żeby skupić na sobie uwagę stróży prawa.
Przerwał, a następnie uderzył pięścią w mapę. - A naprawdę przez cały czas otwierali
nam drogę do Ogrodów Carrollsburgu.
17
- Co? - Matt zdawał sobie sprawę, że mówi za głośno, ale nie mógł się powstrzymać.
Nareszcie rozpoznał, co jest na mapie rozłożonej na stole w centrum dowodzenia Sępów.
Widział ją w swoim komputerze, nie dalej jak kilka dni temu. Przedstawia plan Ogrodów
Carrollsburgu - zamkniętej dzielnicy, dzięki której ojciec Sandy Braxtona zarabia takie
pieniądze. Ale co Rob i jego gangsterscy kumple mogli tam mieć do zdobycia?
Spytał o to głośno. Rob i James roześmieli się.
- Pokażę ci - powiedział komputerowy mózg gangu. Podszedł do swojego składanego
komputera i zaczął wprowadzać polecenia - na klawiaturze! Matt nigdy przedtem nie widział
czegoś takiego na oczy, chyba że w muzeum.
Ile to może mieć lat? - zastanawiał się. Stare czy nie - działało. Nad systemem
komputerowym pojawił się ziarnisty, zamazany hologram. Matt rozpoznał, że to mapa
instruktażowa, rodzaj wizualnej pomocy dla oddziałów gotowych do rozpoczęcia manewrów
ćwiczebnych albo prawdziwego ataku. Była to powiększona wersja mapy ze stołu, ukazująca
punkt zetknięcia się rzek Potomak i Anacostia. Jednak mapa nie pokazywała ulic, a była
podzielona na duże obszary zaznaczone jaskrawymi kolorami. Najbardziej wysunięta
wschodnia część półwyspu była niebieska o czerwonej i białej granicy, - To Fort McNair -
baza Armii - wyjaśnił Rob. - Stamtąd w górę Potomaku aż do Basenu Pływowego znajdują
się drogie apartamenty.
Następnie wskazał na zielony obszar, pokrywający większą część lądu na półwyspie. -
Ogrody Carrollsburgu - raj na ziemi. Odizolowana społeczność, helikoptery nad Potomakiem
w godzinach szczytu, coś pięknego. Teren nazwany tak od miasta, które tu istniało, kiedy nikt
nawet nie pomyślał jeszcze o Waszyngtonie.
Falk uśmiechnął się do swoich więźniów, a światło z hologramu odbijało się na jego
twarzy, nadając jej szatański charakter. - To miejsce między kolonialnym miastem a tym
zakątkiem wygodnego życia nosiło inną nazwę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]