[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jej życiu, ale w czasie, gdy byłem jej kochankiem, nie miała nikogo innego! Nie
zwykłem dzielić się moimi kobietami.
Nagle zmienił się wyraz jego twarzy. Spojrzał na nią i w jego wzroku
pojawiło się niedowierzanie.
Nagle zrozumiała, dlaczego od pierwszej chwili wydawał się jej znajomy.
Sprawiły to jego oczy. Oczy, które codziennie oglądała w lustrze.
- Sądzę - powiedział, a w jego głosie zabrzmiała jakaś dziwna nuta - że
musimy porozmawiać.
- 73 -
S
R
W ten właśnie sposób Stefanos zaakceptował ją jako swoją córkę. Nie
żądał od niej żadnego dowodu, bez jakichkolwiek pytań czy wątpliwości przyjął
ją do swego serca i życia.
Niestety, okazało się, że ta niezwykła sytuacja ma też swoją ciemną
stronę. Musiał wracać do Aten, bo jego żonę czekały badania w szpitalu, które
miały wyjaśnić przyczynę jej niepłodności. Janine doskonale rozumiała, że
Stefanos nie może w tej sytuacji przedstawić jej jako swojej córki. To by było
prawdziwe okrucieństwo. Zaakceptowała więc, że na razie jej istnienie
pozostanie owiane tajemnicÄ….
Jak się jednak okazało, nie dla wszystkich.
Spoza drzwi znowu dobiegł ją pełen troski głos jej ojca.
- Janine, proszę! Musimy porozmawiać!
Bardzo powoli wstała z podłogi i otworzyła drzwi.
Od chwili, gdy wkroczył do willi, Stefanos postarzał się o całe lata. Jej
serce wypełniło współczucie dla niego.
- Janine... Tak mi przykro...
W jej gardle wezbrał szloch, a potem szepnęła po grecku:
- Tato... Otworzył ramiona.
- Ela...
Z rozdzierającym płaczem rzuciła się w jego objęcia.
Pozwolił jej płakać.
Pomyślała, że to niedorzeczne. Była dwudziestopięcioletnią kobietą, już
nie dziewczynką, przeżyła rzeczy, których nie życzyłaby najgorszemu wrogowi,
a jednak czuła się teraz jak małe dziecko, pocieszane przez ojca.
Trzymał ją w ramionach, a jego dłonie delikatnie gładziły jej plecy.
Pocieszająco przemawiał do niej po grecku.
- Oddałbym wszystko, aby ta sytuacja się nie wydarzyła - powiedział
głosem przepełnionym bólem. - Do końca życia będę się za to winił.
Potrząsnęła głową.
- 74 -
S
R
- To nie twoja wina. Nie powinnam była...
Zamilkła nagle i ze strachem rozejrzała się dokoła.
- Gdzie jest... - zamilkła, nie będąc w stanie wymówić imienia Nikosa.
- Odjechał. Nawet nie musiałem mu tego mówić. Odpłynął jachtem. -
Jego głos złagodniał. - Pakuj się, moje dziecko. My też wyjeżdżamy.
Otarła łzy i wzięła głęboki oddech.
- UbiorÄ™ siÄ™ i spakujÄ™. Czy ja... wracam do hotelu?
- Nie. Jedziesz do Aten. Ze mnÄ….
Janine spojrzała na Stefanosa zaskoczona.
- Ale Demetria...
- Muszę być wobec niej uczciwy. Sądziłem, że uda mi się utrzymać twoje
istnienie w tajemnicy, dopóki sami nie doczekamy się dziecka, i spójrz, do
czego to doprowadziło. Spakuj się teraz, a ja zadzwonię do Demetrii. Ona nie
ma pojęcia, gdzie jestem. Gdy wczoraj po powrocie zadzwoniłem do hotelu i
dowiedziałem się, że wyjechałaś, przestraszyłem się i zacząłem cię szukać. Nie
mogę jeszcze bardziej jej martwić.
Helikopterem polecieli na lotnisko w Skarios, a stamtÄ…d
wyczarterowanym przez Stefanosa odrzutowcem ruszyli do Aten. Zaledwie po
godzinie byli na miejscu. Limuzyna zawiozła ich do Kifissii, przedmieścia, na
którym mieszkali bogaci ateńczycy.
W willi Stefanosa powitała ich służba. Nikt nie okazał nawet cienia
zaskoczenia obecnością pięknej młodej blondynki u boku ich pracodawcy.
- Muszę pomówić z Demetrią - powiedział cicho Stefanos. Kiwnął ręką na
służącego, stojącego dyskretnie w pewnym oddaleniu. - Zaprowadz, proszę,
pannÄ™ Fareham do jej pokoju.
Poprowadzono ją na górę, do jednego z pokoi gościnnych.
Był pięknie umeblowany. Pojawiła się pokojówka, by rozpakować jej
bagaż. Niewiele brakowało, by Janine powiedziała jej, by się tym nie kłopotała.
Nie mogła tu zostać. Nie mogła zostać w Grecji. Musiała wracać.
- 75 -
S
R
Wracać do Londynu. Do pracy. Będzie mogła widywać Stefanosa, gdy
przyjedzie do Anglii. To wystarczy. Będzie musiało.
Pokojówka wyszła, mówiąc coś cicho, i zapanował spokój.
Myśli same napłynęły jej do głowy. Jak mogła nie zauważyć? Nie
zauważyć, że ma ją za kochankę Stefanosa. Dlatego ją uwiódł. Aby przestała
stanowić zagrożenie dla małżeństwa jego siostry. Co by się stało, gdyby
Stefanos nie przyleciał do willi? Przypomniała sobie słowa Nikosa i zrozumiała,
co chciał jej wtedy powiedzieć.
Przepełniona bólem objęła się ramionami.
Rozległo się delikatne pukanie do drzwi. Janine zesztywniała. Drzwi się
otworzyły.
W progu stała kobieta. Była bardzo szczupła, ale pięknie ubrana, z tą
samą niewymuszoną elegancją, którą Janine obserwowała u bogatych kobiet na
południu Francji. Wyglądała na około czterdzieści lat.
- Czy... mogę wejść?
Przykro było patrzeć na jej niepewność. Janine powoli skinęła głową.
- To... przecież pani dom - odpowiedziała.
Przyjrzała się kobiecie. Na jej twarzy malowało się napięcie, a jednak bez
trudu dostrzegła podobieństwo do Nikosa. Znowu odczuła przeszywający ból.
Kobieta zamknęła drzwi i wyciągnęła rękę.
- Jestem Demetria Efandrou. Stefanos opowiedział mi wszystko. %7łałuję,
że nie poznałyśmy się w szczęśliwszych okolicznościach.
- Cokolwiek myśli pani teraz o Stefanosie, nigdy nie zamierzał
wspominać pani o moim istnieniu. Wiedział, że to będzie dla pani zbyt bolesne.
Na twarzy Demetrii pojawił się dziwny wyraz.
- Bolesne? W jaki sposób to by mogło mnie zranić?
- Ponieważ... ponieważ... jestem córką pani męża, a wy nie możecie mieć
dzieci...
- Sądził więc, że lepiej będzie, jeśli pomyślę, że ma kochankę?
- 76 -
S
R
- Ależ nie!
Demetria gwałtownie uniosła ręce.
- Czy naprawdę uważał, że jego żona nie zorientuje się, że coś się dzieje?
Wolał, bym uwierzyła w jego niewierność, zamiast powiedzieć mi o czymś, co
sprawiłoby mi radość?
- Radość? - Janine wpatrzyła się w nią z osłupieniem.
Demetria ujęła jej dłonie.
- Nie rozumie pani? Jest pani żywym dowodem na to, że Stefanos może
mieć dzieci. Bałam się, że to on jest bezpłodny. Och, lekarze przeprowadzili
testy, ale one nie są w pełni wiarygodne. A teraz pojawiła się pani, zdrowa, silna
i pełna życia!
Janine spojrzała w jaśniejące oczy Demetrii.
- Jest pani zadowolona, że się pojawiłam?
- To oczywiste. Jak mogłabym nie cieszyć się, że Stefanos odnalazł panią
po tylu latach? A pewność, że może mieć dzieci, daje mi większą nadzieję na
nasze własne potomstwo! - Uśmiech zniknął z jej twarzy. - Powinnam bardziej
ufać mojemu mężowi. Zawsze wiernie stał u mego boku, kochał mnie. Nawet
wówczas, gdy byłam uwięziona w pozbawionym miłości małżeństwie. Jak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gim1chojnice.keep.pl